Przebieg meczu Węgry ‒ Polska. Publiczność na stadionie. Prezentacja drużyn. Fragmenty meczu. Węgrzy wygrywają.
00:00:00:00 | Napis: „Węgry ‒ Polska”. Wypełnione trybuny. |
00:00:04:00 | Zawodnicy obu drużyn w jednym rzędzie na boisku. |
00:00:06:01 | Trzech sędziów. Piłka u ich stóp. |
00:00:07:20 | Mecz Węgry ‒ Polska. Polacy przy piłce. |
00:00:23:00 | Węgrzy w ataku. Fenyvesi strzela. Szczepański obronił. Podaje do Brychczego. |
00:00:31:03 | Brychczy strzela do bramki Węgrów. Bramkarz obronił. |
00:00:35:17 | Polacy przy piłce. |
00:00:39:13 | Tichy próbuje strzelić gola. Polak go fauluje. |
00:00:43:21 | Kibice na trybunach. Tichy strzela karnego. Szczepański nie obronił. |
00:00:50:18 | Węgrzy przy piłce. Potem kolejno Faber, Nieroba, Brychczy. |
00:01:01:18 | Brychczy strzela gola. Wiwatujący kibice. |
00:01:08:21 | Polacy przy piłce. |
00:01:15:14 | Polacy strzelają do bramki Węgrów. Bramkarz broni. |
00:01:21:23 | Pohl próbuje odebrać piłkę Węgrowi. Potyka się i natychmiast wstaje. Zirytowany odpycha Węgra. |
00:01:30:23 | Polacy udaremniają atak Węgrów. |
00:01:38:10 | Göröcs strzela gola. |
00:01:42:14 | Polacy i Węgrzy schodzą z boiska. |
00:01:48:10 | Plansza końcowa: „Produkcja WYTWÓRNIA FILMÓW DOKUMENTALNYCH WARSZAWA 1962”. |
Nie bez nadziei rozpoczynała ten mecz nasza reprezentacja. Na stadionie w Poznaniu pierwsi przy piłce są Polacy. A piłka niezwykła, biała i nakrapiana, dla lepszej telewizyjnej widoczności. W ataku Węgrzy ‒ Tichy, Fenyvesi... I prosto do naszej bramki. Tam dzielnie broni Szczepański, nie tym razem, panowie Węgrzy, jeszcze nie wasza chwila. Ale i strzał Brychczego nie sprawia kłopotu bramkarzowi Madziarów. Znów Szczepański, walka z Tichym i jakiś zbyt gwałtowny gest. O, niedobrze, Tichy umie wykorzystać karne strzały. Jeden ‒ zero, jeszcze nie tragedia, ale nieprzyjemnie. Teraz więc do dzieła: może Faber? Nie, już stracił piłkę. Walczy o nią Nieroba, podaje do Brychczego. I już pod bramką węgierską, do naszych strzelców, do Pohla i Lentnera. Sędzia nie był łaskaw uznać, podobno spalony. A tymczasem przeciwnik zaczyna wyraźnie panować na boisku.Takie przeboje to już wyjątki w ogólnej sytuacji, zresztą bez wyników. Mecz staje się nudny, jeśli nie liczyć drobnych zatargów między piłkarzami.Tym razem Pohl. Nerwy ponoszą, bo Węgrzy stale pod naszą bramką. Jeszcze jeden atak, przy piłce Göröcs. Strzelił ukośnie, ale celnie. Dwa ‒ zero. Porażka zdecydowana, a więc jednak nie mamy sposobu na naszych bratanków. Na szczęście zostało w rodzinie.