Finlandia ‒ Polska w boksie

Przed Halą Mirowską oberwano niejeden guzik i niejednego guza w dzień międzynarodowego meczu bokserskiego Polska ‒ Finlandia. Krótkie, sportowe powitanie i Finowie wręczają piękny prezent Zygmuntowi Chychle: rękawice, w których zdobył złoty medal olimpijski w Helsinkach. Nad dziesiątką naszych reprezentantów czuwa jak kwoka nad kurczętami niestrudzony Feliks Sztamm. Polska prowadzi 4 do 2 w chwili, gdy na ring wchodzi Antkiewicz, zdobywca srebrnego medalu olimpijskiego. Od pierwszej minuty Antkiewicz zdobywa przewagę, punktuje, robi z Pakkanenem, co chce. Walka Antkiewicza porywa widownię... To jest prawdziwa olimpijska klasa. Przyjrzyjmy się przez chwilę w zwolnionym tempie pięknym unikom i celnym seriom naszego reprezentanta. Nie ma co się denerwować, Antkiewicz dał sobie radę. Wygrał jednogłośnie. Mimo mrozu na placu Konstytucji tysiące ludzi słuchało transmisji z meczu. Polska prowadzi już 10 do 2. Z napięciem oczekują wszyscy na walkę Chychły. Sztamm wie, że Chychła przejechał za późno do Polski. Ring wolny! Tak, nie tylko ci widzowie mieli niepewne i zawiedzione miny. W takiej formie Chychła nie zdobyłby nigdy zaszczytnego tytułu olimpijskiego. Tak wyglądała prawie cała walka. Chychła stanął do walki nieprzygotowany. Wygrał z trudem i nie przekonując. Od naszego mistrza czekamy pracy i rehabilitacji. Od jego zrzeszenia ‒ opieki nad czołowym bokserem Polski. Mecz zakończył się zwycięstwem Polski 14 do 6.