overview
About the film
Historia dzielnego szewczyka, który postanawia zgładzić smoka zagrażającego mieszkańcom grodu króla Krakusa. Władca w zamian oddaje wybawicielowi pół królestwa i córkę za żonę.
hide tab
storyline
Za czasów króla Krakusa pod Krakowem panoszy się okrutny smok. Zdesperowany władca obiecuje śmiałkowi, który zabije bestię, pół królestwa oraz córkę za żonę. Nie udaje się ta sztuka ani olbrzymowi Waligórze, ani niemieckiemu rycerzowi. Dopiero szewczyk Skuba, dzięki swojemu sprytowi, pokonuje smoka. Podrzuca mu do zjedzenia wypchanego siarką barana. Aby ugasić pragnienie, smok wypija wodę ze stawu i… pęka. Bestia zostaje pokonana. Mieszkańcy wiwatują na cześć Skuby. Szewczyk żeni się z córką króla Krakusa.
hide tab
comment
hide tab
„Za króla Krakusa” Zenona Wasilewskiego wyznacza początek powojennej polskiej animacji. I choć już wcześniej powstały filmy Macieja Sieńskiego, m.in. „Reklama reklamy” (1945), „Lis Kitaszek” (1946), czy też animacja Ryszarda Potockiego „Paweł i Gaweł” z 1947, to jednak nie były one tak udane jak opowieść o królu Krakusie i dzielnym szewczyku. W sferze symbolicznej, a nie urzędowej jeszcze, jest to także film założycielski studia Se-Ma-For. Studio zostało powołane do istnienia w 1956 roku, ale to właśnie wokół Zenona Wasilewskiego, w jego mieszkaniu, w którym realizował „Krakusa”, zebrała się grupa osób, mających w przyszłości decydować o kształcie polskiego filmu lalkowego. Jak wspominał w 1963 roku Tadeusz Wilkosz: „16 lat temu król Krakus zanurzył nogi w cebrzyku i tak powstał polski film lalkowy” (Jerzy Urbankiewicz, „Gwiazdy w ciemnym korytarzu”, „Kultura Warszawa”, 1963, nr 25).
Blisko siedemdziesięcioletni film oparł się próbie czasu między innymi za sprawą obecnego w nim humoru. Scena, w której król zastanawiając się nad trudną sytuacją kraju, moczy nogi w wodzie, czy też moment, gdy koń w ślad za swoim uciekającym w popłochu panem wdrapuje się na drzewo, nadal autentycznie śmieszą, a reżyserskie wyczucie formy filmowej (odpowiedni dobór ujęć kamery, sprawny montaż) ułatwia kontakt współczesnego widza z filmem Wasilewskiego.
O tym, jak ważny to film w dorobku polskiej kinematografii, można się przekonać, śledząc ilość odwołań do tego tytułu w opracowaniach i artykułach poświęconych historii filmu animowanego w Polsce. (KW)
„Dziś [...] tę »historię prawdziwą o straszliwym smoku, sędziwym królu Krakusie, mocarnym rycerzu, dzielnym szewczyku Skubie i pięknej królewnie Ludmile« ogląda się znakomicie, a jej niedostatki techniczne są rekompensowane z nadwyżką przez wzrastający wciąż urok dzieła jeszcze trochę naiwnego. Lalki filmu, utrzymane w duchu wczesnosłowiańskim, mimo pewnej chropawości wykonania, odznaczają się – szczególnie w mimice – dużym stopniem naturalizmu. Na uzyskanie tego efektu pozwalała – zarzucona później jako zbyt kłopotliwa przy animowaniu – konstrukcja kukieł, których wykonane z gipsu główki miały w miejscach oczu i ust otwory wypełnione plasteliną, co łatwo pozwalało nadawać twarzom pożądany wyraz”.
Marcin Giżycki [w:] „Polski film animowany”, pod red. Marcina Giżyckiego i Bogusława Zmudzińskiego, Warszawa 2009, s.30.
„Utrzymany w konwencji tradycyjnej baśni film Zenona Wasilewskiego (z czarno-białymi zdjęciami znanego fotografa powstańczego, późniejszego operatora Polskiej Kroniki Filmowej – Eugeniusza Hanemana oraz muzyką znakomitego kompozytora i dyrygenta – Stanisława Wisłockiego) był dość wiernym – pełnym suspensu, ale i nieco »grubo ciosanym« – przeniesieniem na ekran znanej legendy o straszliwym smoku oraz jego pogromcy, sprytnym szewczyku, który poradził sobie z okrutną bestią za pomocą nadzianego siarką barana”.
Jerzy Armata [w:] Jerzy Armata, Anna Wróblewska, „Polski film dla dzieci i młodzieży”, Warszawa 2014, s. 113.
„Jest to film nierówny – obok sekwencji i ujęć bardzo filmowych, rozegranych w znakomitym tempie – sceny jakby żywcem przeniesione ze sceny teatru kukiełek, nużące dłużyzny, rozwlekłe dialogi. Film »Za króla Krakusa« zapowiadał przyszłą, dziewiętnastoletnią twórczość filmową Wasilewskiego, ukazując charakterystyczne dla tego artysty tendencje, które w późniejszych latach będą się rozwijały i doskonaliły”.
Andrzej Kossakowski, „Polski film animowany 1945–1974”, Wrocław 1977, s.22.