Eroica. Symfonia bohaterska w dwóch częściach

Eroica. Symfonia bohaterska w dwóch częściach
Loading the player ...
Polska
1957
Data premiery: 1958-01-04
Reżyseria: Andrzej Munk
Zdjęcia: Jerzy Wójcik
opis filmu
O filmie

„Scherzo alla Polacca"
Warszawski cwaniak Dzidziuś Górkiewicz, wbrew swej woli – i charakterowi – bierze udział w Powstaniu Warszawskim. Jest pośrednikiem między polskim dowództwem a stacjonującymi pod Warszawą Węgrami, którzy – pod pewnymi warunkami – skłonni są wesprzeć walczących. I mimo że Dzidziuś, racjonalista i pragmatyk, podczas swojej tragikomicznej odysei dostrzega różne powstańcze absurdy i bezsens walki, w finale podejmuje zaskakującą decyzję.

„Ostinato - Lugubre"
Porucznik Kurzawa i podporucznik Szpakowski po Powstaniu Warszawskim trafiają do podalpejskiego oflagu. Zastają tu nieznających okupacyjnych realiów i zmęczonych kilkuletnim przebywaniem ze sobą oficerów kampanii wrześniowej. Przetrwać pomaga im trzymanie się przedwojennych zasad i hierarchii, a przede wszystkim – legenda porucznika Zawistowskiego, jedynego, któremu udało się stąd uciec i ocalić „honor polskiego oficera”. W rzeczywistości ów ocalający mit to mistyfikacja: mężczyzna, z pomocą porucznika Turka, ukrywa się na dachu baraku.

„Con Bravura"
W wojennym Zakopanem pojawia się piękna zakonnica, próbująca nawiązać kontakt z kurierami krążącymi między Polską a Węgrami. Na hasło „białe gołębie" nikt pozytywnie nie reaguje, ale swoją pomoc proponuje Andrzej, który już w pociągu zwrócił uwagę na atrakcyjną nieznajomą. Jak się okazuje, habit to tylko przebranie pięknej Katarzyny, chcącej przedostać się na Węgry.

Pierwowzór literacki: Jerzy Stefan Stawiński - , „Zakonnica", „Węgrzy", „Ucieczka"
Muzyka: Jan Krenz
Scenografia: Jan Grandys
Czas akcji: II wojna światowa
Kierownik produkcji: Stanisław Adler
Prawa: Studio Filmowe KADR
Język: de, pl, hu
Obsada
Edward Dziewoński (Dzidziuś Górkiewicz), Barbara Połomska (Zosia, żona Dzidziusia; nowela „Scherzo alla Polacca"; dziewczyna w knajpie; nowela „Con Bravura"), Ignacy Machowski (major Grzmot; nowele „Scherzo alla Polacca" i „Ostinato - Lugubre"), Leon Niemczyk (porucznik węgierski, Istvan Kolya), Kazimierz Opaliński (pułkownik, komendant Mokotowa), Zofia Czerwińska (Lola, telefonistka AK), Jerzy Felczyński (żołnierz wegierski), Roman Hubczenko, Zygmunt Listkiewicz (powstaniec w czarnej kurtce odprowadzający Dzidziusia do żandarmerii), Eleonora Lorentz (baba z żelastwem w worku), Bogdan Baer (żołnierz węgierski), Stanisław Bareja (powstaniec), Roman Wilhelmi (powstaniec), Jerzy Turek (powstaniec pełniący wartę), Michał Szewczyk (powstaniec czyszczący broń), Emil Karewicz (powstaniec przesłuchujący Dzidziusia), Tomasz Zaliwski (adiutant węgierskiego generała), Tomasz Lengren (harcerz, łącznik ze skrzynką granatów), Bohdana Majda (służąca w domu u Dzidziusia), Andrzej Gawroński (mężczyzna ćwiczący musztrę razem z Dzidziusiem), Aleksander Sewruk (Niemiec pytający Dzidziusia i porucznika węgierskiego o drogę), Kazimierz Rudzki (Turek, podporucznik WP), Henryk Bąk (Krygier, porucznik WP; nowela „Ostinato - Lugubre"; major, dowódca partyzantów; nowela „Con Bravura"), Mariusz Dmochowski (Korwin-Makowski, porucznik AK), Roman Kłosowski (Szpakowski, podporucznik AK), Bogumił Kobiela (Dąbecki, podporucznik WP), Józef Kostecki (Żak, porucznik WP), Tadeusz Łomnicki (Zawistowski, porucznik WP), Józef Nowak (Kurzawa, porucznik AK), Wojciech Siemion (Marianek, porucznik WP), Tadeusz Janczar (Andrzej, kurier tatrzański), Teresa Szmigielówna (Katarzyna, kurierka w przebraniu zakonnicy), Witold Pyrkosz (Kardas, muzyk), Andrzej Wojciechowski (członek orkiestry), Władysław Więcek (członek orkiestry), Jerzy Borowiec (członek orkiestry), Zbigniew Gadomski (członek orkiestry), Wiesław Krawczyński (członek orkiestry), Barbara Horawianka (Zaliwska), Kazimierz Hanzel (kelner I), Szczepan Magoń (kelner II), Stefania Nowak (barmanka), Kazimierz Beroński (starszy pan), Joanna Ciemniewska (młoda dziewczyna), Joanna Leszczyńska (kobieta z nocnikiem), Roman Polański (kolędnik-anioł), Paweł Komorowski (gestapowiec), Julian Dziedzina (gestapowiec), Władysław Gondek (góral I), Władysław Gawlak (góral II), Józef Walkosz (góral III), Władysław Gąsienica (góral IV), Stanisław Wawrytko (przemytnik oraz dubler Janczara), Mieczysław Waśkowski (kurier grający w karty), Jan Adamski (olbrzym), Jerzy Wasiuczyński (żandarm), Józef Wawrytko (Nowotarski), Ryszard Bacciarelli (gestapowiec), Emir Buczacki (gość w knajpie)
zwiń zakładkę
treść

„Scherzo alla Polacca"

W Warszawie trwa powstanie. Grupa cywilów ćwiczy musztrę pod okiem nadgorliwego kaprala. Wśród nich jest Dzidziuś Górkiewicz, warszawski cwaniak, który w czasie okupacji handlował walutą. Teraz jako jedyny dostrzega – i sygnalizuje – niebezpieczeństwo ze strony nadlatującego samolotu z bombami na pokładzie. Ma dość musztry pod ostrzałem i całego powstania: ściąga biało-czerwoną opaskę i postanawia przedostać się do Zalesia, gdzie w malowniczej willi czeka na niego młoda żona. Dość łatwo udaje mu się opuścić Warszawę.

W domu, oprócz pięknej Zosi, zastaje adorującego ją węgierskiego oficera, porucznika Istvana Kolyę. Dzidziuś nie ma złudzeń co do wierności żony, traktuje całą sytuację z dużym spokojem. Z Węgrem piją wódkę, próbując porozumieć się za pomocą kilku niemieckich słów. Szybko okazuje się, że przystojny huzar nie tylko zainteresowany jest piękną Górkiewiczową, ale oczekuje też pomocy od jej męża. Stacjonujący pod Warszawą, dobrze uzbrojeni Węgrzy skłonni są bowiem wesprzeć powstańców. Potrzebują pośrednika, który przekaże ich propozycję dowództwu powstania i tego zadania podejmuje się Górkiewicz. Porucznik Kolya podwozi go dorożką do przedmieść Warszawy – dalej może liczyć tylko na własny spryt. Udaje mu się dotrzeć do komendanta dzielnicy Mokotów, który, wysłuchawszy jego relacji, rozkazuje wrócić do Zalesia. Górkiewiczowi towarzyszy major Grzmot jako przedstawiciel dowództwa powstania w rozmowach z Węgrami.

Tym razem przedostanie się do Zalesia jest trudniejsze, bo z Warszawy ucieka wielu cywilów. Dzidziuś przeżywa moment grozy, gdy niemiecki żołnierz odciąga go z kolumny na bok – szczęśliwie okazuje się, że tylko każe mu pomóc starszej kobiecie nieść worek. Worek jest ciężki, bo w środku masa bezwartościowego żelastwa, więc zdesperowany Górkiewicz w zamian daje kobiecie złotą pięciorublówkę. Wreszcie docierają z majorem do Zalesia, Grzmot idzie na spotkanie z węgierskim dowództwem. Dzidziuś widzi zaś, jak porucznik Kolya, niekompletnie ubrany, wychodzi z willi czule żegnany przez Zosię. Od majora dowiaduje się, że Węgrzy żądają od polskiego dowództwa gwarancji, że przez stacjonujących za Wisłą Rosjan będą traktowani jak sprzymierzeńcy. Grzmot obtarł sobie nogi, więc nie da rady wrócić z tą wiadomością do Warszawy, jej przekazanie znowu zatem spoczywa na Górkiewiczu.

Wędrówka tym razem jeszcze trudniejsza: zatrzymany przez pierwszy niemiecki patrol Dzidziuś wykupuje się ostatnią pięciorublówką. Potem trafia w ręce powstańców – wśród nich jest mężczyzna, z którym wcześniej Górkiewicz wdał się w awanturę. W efekcie Dzidziuś jako rzekomy szpieg ląduje w areszcie. Dopiero po nocy tu spędzonej, udaje mu się wreszcie spotkać z komendantem Mokotowa, który przekazuje mu zaszyfrowany meldunek. Zanim Górkiewicz ruszy w drogę powrotną, spędza noc w towarzystwie dawnej znajomej, Loli, teraz powstańczej telefonistki o pseudonimie „Jagódka”. Następnego dnia, mocno jeszcze nietrzeźwy Dzidziuś, z perypetiami i pod niemieckim ostrzałem, przedziera się do Zalesia. I przekazuje majorowi meldunek, z którego wynika, że dowództwo powstania nie może dać Węgrom żadnych gwarancji. Ci więc odjeżdżają. Dzidziuś z żalem i złością patrzy na wojskowy sprzęt, który nie pomoże powstańcom. Porucznik Kolya na pożegnanie zostawia Zosi złoty naszyjnik. Major wraca do Warszawy. Dzidziuś, mimo nawoływań żony, dołącza do niego.

***

„Ostinato - Lugubre"

Oflag w Niemczech, gdzieś u stóp Alp. Tu trafiają oficerowie wzięci do niewoli po upadku Powstania Warszawskiego. W tłumie żołnierzy jest też major Grzmot. Trzymający się razem porucznik Kurzawa i podporucznik Szpakowski trafiają do jednego bloku. Szpakowski traktuje przymusowy pobyt w oflagu jak wizytę w sanatorium, odpoczynek po walce. Tymczasem oficerowie zamknięci tutaj od czasu klęski wrześniowej, coraz gorzej znoszą wzajemne towarzystwo. Podporucznik Turek śpi w dzień, porucznik Marianek uciekł w religię, a porucznik Żak zbudował sobie małą komórkę wewnątrz bloku, by móc odizolować się od współtowarzyszy. Innym oficerom przetrwać pomaga trzymanie się przedwojennych zasad i hierarchii, celują w tym głównie porucznik Korwin-Makowski i podporucznik Dąbecki, gotowi za byle wykroczenie stawiać kolegów, zwłaszcza Żaka, przed sądem honorowym. Pojawienie się w baraku nowych mieszkańców wprowadza pewne ożywienie. W trakcie pierwszych rozmów pada słowo „ucieczka”. Kurzawa i Szpakowski dowiadują się, że jedynym, któremu udało się stąd uciec – i tym samym ocalić honor polskiego oficera – był porucznik Zawistowski. Jego legenda jest czynnikiem spajającym obozową społeczność, oficerowie powtarzają pogłoski, że ktoś podobno widział go w Londynie, ponoć przedostał się na front i walczy u generała Maczka albo Andersa. Według Żaka przejście przez druty nie jest problemem, trudniejsze to, co dalej. Krygier zakłada się z nim o tysiąc papierosów, że nie uda mu się przejść. Żak zaprasza nazajutrz po apelu pod druty.

W nocy Kurzawa niechcący odkrywa tajemnicę porucznika Zawistowskiego: rzekomy uciekinier z pomocą Turka i Marianka ukrywa się na dachu baraku. Poszukiwało go gestapo, tu był bezpieczniejszy, a mit jego ucieczki pomaga innym. Teraz jest chory, kaszel może go zdradzić. Nazajutrz, podczas spaceru Turek z jednym z oficerów pozorują kłótnię, która odwraca uwagę wartownika. W tym czasie Żak przechodzi przez druty. Niestety, zaraz za obozem zostaje zatrzymany przez niemieckie wieśniaczki. Jego wyczyn i tak robi wrażenie na oficerach, nawet Korwin-Makowski i Dąbecki przyznają, że porucznik Żak chlubnie zapisał się w historii obozu. On sam nie jest zadowolony, bo jego celem był areszt, jedyne miejsce w oflagu, gdzie siedzi się w pojedynkę, tymczasem Niemcy odesłali go do baraku, co jest o wiele większą karą. Swoją wygraną zostawia na stole, do dyspozycji pozostałych. W nocy Kurzawa wchodzi na górę do Zawistowskiego. Widzi i słyszy, w jak trudnych warunkach mężczyzna się ukrywa, ograniczona przestrzeń nie pozwala nawet się wyprostować.

Nazajutrz rano okazuje się, że zniknęły pozostawione na stole papierosy. Korwin-Makowski i Dąbecki zapowiadają, że jeśli do południa nikt się nie przyzna do kradzieży, oni opuszczają barak. Do obozu przychodzą paczki – jeszcze poprzedniego dnia Szpakowski założył się z Krygierem, że wszystko, co będzie miał w swojej, zje od razu. Zakład przegrywa. Rozbawieni obserwowaniem męczącego się Szpakowskiego oficerowie nie zauważają zniknięcia Żaka. Mężczyzna, nie mogąc znieść barakowego życia, łamie zakaz opuszczania bloku. Mimo ostrzeżeń wartowników i krzyków Kurzawy wychodzi na dziedziniec, gdzie zostaje zastrzelony. Jego śmierć obserwuje z góry zrozpaczony Zawistowski. Korwin-Makowski i Dąbecki opuszczają barak, komórkę Żaka zajmuje nowy lokator, doktor filozofii. W nocy Kurzawa znowu wchodzi na górę, gdzie odkrywa, że Zawistowski nie żyje. Mówi Turkowi, że teraz zginie legenda o poruczniku Zawistowskim. On jednak, jak deklaruje, postara się, by nie zginęła. Chce poprosić o pomoc komendanta obozu, mającego wobec niego pewien dług wdzięczności. Nazajutrz wszyscy jeńcy zostają zgromadzeni na placu, a z ich baraku Niemcy wynoszą kocioł. Szpakowski zauważa, że przypomina to pogrzeb. Kurzawa, wymieniając znaczące spojrzenia z Turkiem, ściąga czapkę.

***

„Con Bravura"

Okupacja niemiecka w Polsce. Zimą pociągiem podróżuje piękna zakonnica. Uwagę na nią zwraca Andrzej, młody, elegancki mężczyzna. Oboje wysiadają w Zakopanem, gdzie na dworcu Niemcy przeprowadzają kontrolę dokumentów: ona, zaskakując oficera łacińską sentencją, przechodzi szybko, on musi pokazać papiery. W efekcie Andrzej może tylko śledzić wzrokiem odjeżdżające z zakonnicą sanie.

Kobieta próbuje nawiązać kontakt z dwoma mężczyznami, podając hasło „białe gołębie”. Łącznik Nowotarski, którego odwiedza jako pierwszego, ostrzeżony telefonicznie, na jej oczach ucieka pościgowi gestapo, skacząc na nartach pod kolejką linową na stok. Z kolei Kardas, muzyk z knajpy, odmawia pomocy, bo po ostatniej wsypie boi się o siebie i rodzinę. Zakonnica przypomina mu, że dostała rozkaz, a on miał jej pomóc, mężczyzny to jednak nie przekonuje. Pod knajpą natyka się na Andrzeja, który nazywa ją imieniem Lucyna, jest przekonany, że się znają. Ona zaprzecza, przedstawia się jako siostra Norberta. Zmieszany mężczyzna przeprasza za pomyłkę, słyszy, jak zakonnica właścicielowi sań każe się zawieść do willi „Mariola”. Tam, jak się okazuje, Niemcy urządzili kocioł. Zakonnica wpada, podobnie jak jadący jej śladem Andrzej. Oboje siadają pod ścianą, on zaczyna rozkręcać kontakt, udaje mu się zrobić zwarcie. W willi gaśnie światło, zakonnica i Andrzej, korzystając z zamieszania, uciekają przez okno.

Mężczyzna prowadzi ją do chałupy, gdzie mieści się siedziba polskich konspiratorów. Zakonnica prosi o przeprowadzenie jej przez węgierską granicę, Andrzej oferuje swoją pomoc. Brawurowo szusując docierają do ukrytego wysoko w górach szałasu. Tu kobieta wyznaje, że habit to tylko kamuflaż i przedstawia się jako Katarzyna. Spędzają razem noc. Gdy Andrzej rano się budzi, jej już nie ma. Jedzie więc śladem Katarzyny, docierając do przyjaciół. Od nich dowiaduje się, że „białe gołębie” to hasło kurierów krążących między Polską a Węgrami, gdzie właśnie wkroczyli Niemcy. Andrzej chce przestrzec Katarzynę przed niebezpieczeństwem, ale ona, w towarzystwie dwóch przewodników, dociera już do granicy. I słyszy dobiegające z daleka strzały – to niemiecki patrol ostrzelał jadącego nieostrożnie Andrzeja.

zwiń zakładkę
komentarz
komentarz eksperta

„Eroica” powstawała na fali odwilży października 1956 roku. Edward Zajiček w swojej książce „Poza ekranem” pisze, że przez ten krótki czas Zespoły Filmowe mogły wówczas same decydować o skierowaniu scenariusza do produkcji. Tak w zespole „Kadr” postąpiono również z „Eroiką”. Realizacja tego filmu była sprawą bardzo istotną. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej Andrzej Wajda nakręcił „Kanał”, pierwszy film na temat Powstania Warszawskiego (notabene Munk, do którego scenariusz Stawińskiego trafił wcześniej, uznał jego realizację za niewykonalną). Burzliwa dyskusja wokół „Kanału” jeszcze nie do końca ucichła, więc informacje prasowe o realizacji kolejnego filmu poświęconego wydarzeniom sierpnia 1944 roku, budziły zrozumiałe zainteresowanie. „Eroica” bowiem – a ściślej: nowela „Scherzo alla Polacca” – także miała pokazać Powstanie Warszawskie, na dodatek wyszła spod pióra tego samego scenarzysty. Jerzy Stefan Stawiński i tym razem opisał epizody ze swojej biografii (obóz) lub zasłyszane w tamtym czasie historie (Węgrzy pod Warszawą) – wyjątek stanowi nowela „Zakonnica”, będąca całkowitą fikcją literacką (nakręcona jako „Con bravura” ostatecznie nie weszła do filmu). „Eroica” wywołała kolejną dyskusję w polskiej prasie, bo i tym razem Powstanie Warszawskie nie zostało ukazane tak, jak życzyliby sobie widzowie pamiętający tamte wydarzenia. W noweli „Scherzo alla Polacca” kombatantów raził przede wszystkim komediowy ton opowiadania oraz postać Dzidziusia Górkiewicza, nieuosabiającego w żaden sposób idei powstańców. Górkiewicz jest racjonalistą, lecz przecież w końcu także staje się bohaterem. Jego bohaterstwo okazuje się daremne, wynika z wyrachowania albo, paradoksalnie, z tchórzostwa – jest jednak faktem. Tyle, że widzom nie o takie bohaterstwo chodziło. Film atakowano głównie podczas spotkań z autorami. Recenzje były bardziej wyważone (gdy przegląda się je dziś, nie odnosi się wrażenia, że film całkowicie potępiano. Wydaje się, że ta sprawa obrosła po prostu zbyt wielkim mitem), choć kilka tekstów było ostrych. Andrzej Munk tak komentował zamieszanie wokół swojego filmu: „Wśród głosów prasy o »Eroice«, nawet w pozytywnych krytykach, znalazły się i takie, które określały tendencję filmu jako walkę z bohaterstwem. Jeden z recenzentów napisał nawet, że to bardzo dobrze, iż »Eroica« podejmuje ośmieszenie typowo polskiego bohaterstwa, które przyniosło tak tragiczne i krwawe skutki. W ocenach filmu wyraźnie widać dwa bieguny. Jeden – afirmujący tę właśnie tezę – i drugi protestujący przeciwko niej. Owe dwa bieguny różnią się, niestety, tylko stanowiskiem wobec czegoś, co wcale nie było założeniem filmu. Założeniem filmu bowiem nie było ośmieszanie polskiego bohaterstwa, a ukazanie go od innej strony”.
A spotkania z autorami? Tak je wspominał Stawiński: „Pamiętam wspólny z panem Andrzejem wieczór autorski w lokalu Związku Literatów Polskich. O ile dotąd pochwały spływały na pana Andrzeja szerokim strumieniem, to ten właśnie wieczór posłużył do skopania mojej skromnej osoby. Tuż przed mym nosem usadowiły się panie w średnim wieku i przez dłuższy czas nie spuszczały ze mnie zagniewanego spojrzenia. Wreszcie kolejno zabrały głos. »Chciałyśmy się panu z bliska przypatrzyć!« – zawołały do mnie. »I na tym my mamy uczyć nasze dzieci? Hańba! Jak pan w ogóle śmiał coś takiego napisać!« Po chwili wystąpił przybyły z Krakowa krytyk, p. Jerzy H., i oskarżył mnie o plagiat (on już to gdzieś widział albo czytał, ale nie pamięta gdzie). Chodziło o to, że treści są wyświechtane, skompromitowane i pachną wiadomo czym. Pewien podchmielony artysta oświadczył mi na osobności, że jestem komunistycznym agentem do specjalnych zadań deprawowania narodu. Długo zastanawiałem się nad tym zarzutem. Przypomniała mi się przedwojenna »żydokomuna«, z którą jednak nie miałem nic do czynienia ani z jednej, ani z drugiej strony barykady. A przecież przed dwunastu laty poinformowano mnie, że jestem »zaplutym karłem reakcji«. Moje skromne nowelki, przypadkowo zebrane w scenariusz filmu, bo nie chciałem pisać o balecie, rozdymały się nagle do złowrogich rozmiarów. Poczułem na własnej skórze całą magię i sugestywność kina”. Lecz już niebawem „Eroikę” uznano za jedno z najważniejszych dzieł polskiej szkoły filmowej. Munka przeciwstawiano natomiast Wajdzie: „Eroica” miała być przejawem skrajnej racjonalności, „Kanał” natomiast – kontynuatorem tradycji romantycznej. Pisano nawet umownie, że Munk to „nurt racjonalny”, a Wajda „romantyczny”. Ten swoisty podział czy raczej rozróżnienie obowiązywało przez lata, lecz ostatecznie nie przetrwało próby czasu. Marek Hendrykowski wytykając błędność takiego rozumowania, napisał, że nawet dwie linie równoległe biegnące obok siebie, kiedyś, gdzieś we wszechświecie się spotkają.

zwiń zakładkę
głosy prasy

„Te dwie nowele filmowe, choć łączą się logicznie w jedną całość i obie traktują o bohaterstwie, są jednak protestem przeciw mitologizowaniu tego bohaterstwa i ukazują nam dwa tak różne światy, w tak różnych formach i wymiarach, że można je traktować jako dwie odrębne całości. W pierwszej noweli mamy do czynienia z bohaterstwem niezamierzonym – rzekłbym – przypadkowym, z bohaterstwem, z którego sam bohater po trochu drwi i ironizuje. W drugiej zaś mamy do czynienia z bohaterstwem narzuconym, ale świadomym, z bohaterstwem na co dzień – bez laurów i piedestału – ale z dużą dozą liryzmu i uczucia. Obie nowele są świetne i – co tu dużo mówić – film jest wydarzeniem artystycznym, kto wie, czy nie początkiem wielkiego polskiego filmu, filmu narodowego, na który tak długo czekaliśmy”.

Andrzej Tyczyński, „Tygodnik Demokratyczny”, 1958, nr 1


„Film ten (mówię o drugiej jego części) przedstawia życie w obozie jeńców w taki sposób, w jaki to życie powinno było wyglądać według wszelkich przewidywań, ale nie tak, jak wyglądało w rzeczywistości. […] Rzecz polega na zastosowaniu, świadomym czy nieświadomym, pewnego schematu myślowego: weźmy gromadę mężczyzn w pełni sił, zamknijmy ich na wiele lat bez określenia terminu, w odcięciu od świata, społeczeństwa i bliskich […] – i co z tego wyjedzie? Wyszedł Turek i Żak, gromada psychopatów i durniów. Innych typów w »Eroice« nie ma. Eksperyment przeprowadzony w rzeczywistości na 18 tysiącach ludzi w oflagach […] dał rezultaty zupełnie inne i bardziej ciekawe. Schemat, jak każdy schemat nie przewidział wszystkiego. Pominął mianowicie zdolność przystosowania, wrodzoną prężność, jaka tkwi w człowieku psychicznie zdrowym. […] Może »Eroica« przedstawia jakiś specjalny obóz dla niedorozwiniętych, ale taki w rzeczywistości nie istniał […] [albo] działo się to w obozie na księżycu. Nie było oflagu, z którego by nikt nie uciekł. W każdym oflagu było co najmniej po kilka czy kilkanaście ucieczek, przeważnie zbiorowych”.

Marek Radzewicz, „Stolica”, 1958, nr 7


„O ile pierwsza część »Eroiki« jest znakomitym eksperymentem, o drugiej trzeba powiedzieć, że jest niewątpliwym arcydziełem. Widzieliśmy sporo filmów o obozach jenieckich, nie widzieliśmy dotychczas żadnego, w którym reżyser osiągnąłby takie zagęszczenie klimatu obozu i tyle zdołał wyrazić w niewielu sekwencjach. Ci, którzy przeszli obozy jenieckie, a jest ich przecież tak wielu, potrafią ocenić prawdę w obrazie baraku, gdzie samotność była nieziszczalnym marzeniem, gdzie małostkowość rozrastała się do monstrualnych objawów, a codzienność wypełniona zgiełkiem najdrobniejszych spraw, wydawała się tak przerażająco pusta. […] Otrzymaliśmy dzieło wybitne. Dzieło, które może wywołać i zapewne wywoła niejedną gorącą dyskusję, ale milczeniem pomija się w sztuce tylko rzeczy słabe. »Eroica« porusza głębokie pokłady polskich spraw i wśród artystycznych świadectw epoki zajmie kiedyś miejsce niepoślednie”.

Stanisław Grzelecki, „Życie Warszawy”, 1958, nr 6


„Nuda. Piekielna nuda. Wiem, że mnie zakrzyczą, że w dalszym ciągu pisać będą o »męskiej niekonwencjonalnej satyrze«. Ale ja mam swoje zdanie i to mi wolno. Jak się chce być rewizjonistą i szarpać świętości, musi się mieć niezwykle sugestywny warsztat twórczy. A niestety przy okazji »Eroiki« przypomina mi się stary przedwojenny endek Giertych i jego »Tragizm losów Polski«. Cóż z tego, że pisał o Kościuszce - »fircyk i farmazon«. Nikt mu nie uwierzył. »Eroice« też nikt nie uwierzy, gdy będzie w dalszym ciągu wmawiała, że jest arcydziełem”.

Jerzy Horodyński, „Życie Literackie”, 1958, nr 4


„Przecież te dwa filmy »Kanał« i »Eroica« […] w największym stopniu przyczyniły się do wylansowania pogardliwego pojęcia »bohaterszczyzna« – pogardliwego w odniesieniu do bohaterstwa i ofiarności żołnierza polskiego w czasie zmagań z hitlerowskim faszyzmem, a także i dalszej przeszłości polskiej. Pytanie, jak wielkich szkód w rozwoju kultury polskiej, głównie zaś literatury i filmu, dokonała »bohaterszczyzna« – pozostaje wciąż bez odpowiedzi. Rzecz wymaga dogłębnej analizy i taka analiza powinna być dokonana. Chyba właśnie dzisiaj, teraz, kiedy porządkujemy nasz dom ojczysty. […] Część pierwsza […] ukazuje wesołe dzieje Dzidziusia, warszawskiego cwaniaka, którego odruchy patriotyczne wciąż wplątują w tryby Powstania Warszawskiego. Wyszydzanie tych patriotycznych ruchów jest jedyną treścią tej noweli. Jest to film szyderczy, cyniczny, nie mający nic wspólnego z prawdą o Powstaniu Warszawskim, o bohaterskim zrywie ludu Warszawy, o heroizmie wojennego pokolenia wspaniałej młodzieży warszawskiej […] Czy możemy dziś godzić się na »prawdę« jaką niesie ze sobą część pierwsza »Eroiki«? […] Nie ma zgody na lansowanie przez największe, bo wielomilionowe kino TV szyderstw z żołnierskich czynów polskich […]. Trzeba nie mieć poczucia godności, aby taki film jak »Eroica« ciągnąć na piedestał narodowy. Sądzimy, że telewidzom należy się w tej sprawie publiczne wyjaśnienie”.

(EB), „Stolica”, 1980, nr 42


„Skąd się wzięły nieporozumienia wokół postaci Dzidziusia? Otóż postać ta zbudowana została według dobrej recepty, nakazującej maskować zbyt jaskrawe działania pozytywne sztafażem skomponowanym z mylących pozorów, cech kontrastujących. […] Sądzę […], że wybaczono by Dzidziusiowi jego wdzięk z Kercelaka, dobroduszny pociąg do wódeczki, praktycyzm połączony z facecją i żartem, nie potrafiono mu jednak darować czegoś innego: stylu stuprocentowego cywila, reagującego ostrą alergią na wojskowy dryl. W oczach pewnego odłamu widzów, wychowanych w kulcie patetycznego frazesu, nic mu nie pomogło, że idzie w końcu walczyć w powstaniu, skoro na początku filmu, mówiąc jego stylem, dał nogę. […] Oczywiście cała burza rozpętała się nie z powodu Dzidziusia – Dzidziuś był tylko pretekstem – lecz z przyczyn poważniejszych. Film dotykał świeżych ran, na które nie przyklejono jeszcze żadnego plasterka. Poruszał sprawę powstania warszawskiego. Istniał już wprawdzie film o powstaniu, »Kanał« Wajdy, lecz nie przetoczyła się jeszcze fala publikacji, wspomnień i opracowań z późniejszego okresu. Powstanie było sprawą jeszcze gorącą, sprzed czternastu lat, głębokim, jeszcze nie zracjonalizowanym urazem w świadomości narodowej. Być może atakując Munka za prześmiewczy stosunek do heroizmu, po prostu korzystano z okazji, żeby upomnieć się o powstanie w tonacji serio. Na wypowiedzenie racji bardziej wprost było za wcześnie, można było jedynie sprzeciwić się filmowi, który wprowadzał ton jakby przedwczesny, nie na czasie”.

Bożena Janicka, „Film”,1984, nr 20

zwiń zakładkę
ciekawostki
  • „Statystów: mężczyzn, kobiety, dzieci zatrudnimy przy realizacji scen z powstania warszawskiego" – takie ogłoszenie ukazało się w czerwcu 1957 roku w „Życiu Warszawy”. Realizatorzy „Eroiki” pisali ponadto, że pierwszeństwo będą mieli ci, którzy przyniosą ze sobą takie rewizyty, jak wózki dwu- i czterokołowe, riksze, wózki dziecięce, walizki i plecaki.

  • Nowelę „Scherzo alla Polacca" kręcono w Warszawie i w Konstancinie w lipcu 1957 roku.

  • Jako porucznika Kurzawę w „Ostinato - Lugubre" Munk widział początkowo Tadeusza Janczara (miała to być nawet ta sama postać, co w „Con bravura”), a w roli porucznika Żaka chciał obsadzić Andrzeja Łapickiego.

  • Zdjęcia plenerowe do „Ostinato - Lugubre" były kręcone w okolicach Dzierżoniowa, natomiast wnętrze bloku scenograf wybudował w hali łódzkiej WFF.

  • Debiutujący tym filmem Jerzy Wójcik chciał, by w części obozowej sposób filmowania mówił wizualnie o atmosferze zamknięcia. Dlatego kazał obniżyć sufity i opracował specjalny sposób filmowania bloku, w którym mieszkają oficerowie.

  • Oficjalnym powodem – jaki podano w podsumowaniu kolaudacji - dlaczego „Con bravura” została usunięta z filmu, był zbyt długi metraż filmu. Pierwotnie nowela miała być pierwsza w całym filmie. Ostatecznie pozostała w dyspozycji Zespołu; poza napisem „Con bravura” nie wytłoczono do niej żadnych innych. W 1958 roku Stawiński i Munk próbowali sprzedać prawa do jej wyświetlania na Węgrzech, ale – jak to określił scenarzysta – atmosfera nie była ku temu sprzyjająca. Dopiero w 1972 roku Stanisław Janicki wydobył tę nowelę z archiwum i pokazał w swoim telewizyjnym cyklu „W starym kinie”.

  • W noweli „Con bravura" Józef Wawrytko uległ wypadkowi podczas wykonywania skoku na nartach w scenie z kolejką linową. Ten epizod był wzorowany na autentycznym wydarzeniu z czasów okupacji, gdy ścigany przez gestapo kurier AK, Józef Uznański, wyskoczył na nartach z jadącej kolejki.

  • Film był kręcony w Zakopanem, na Kasprowym Wierchu, w Świńskim Kotle, gdzie scenograf Jan Grandys wybudował kurierski szałas.

  • Novela „Con bravura" została wycięta z filmu i nie była prezentowana w kinach. Nie było więc również recenzji.

zwiń zakładkę
zwiń zakładkę