Statek płynący po Bałtyku. XII Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Reżyserzy i aktorzy na festiwalu. Publiczność na festiwalu. Obradujący członkowie jury. Statuetka Lwów Gdańskich.
00:00:00:02 | Napis: „BIEG PO LWY”, w tle płynący statek. |
00:00:03:17 | Wybrzeże w Gdyni. Porozstawiane na ulicach afisze FPFF w Gdyni. |
00:00:09:08 | Afisz XII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. |
00:00:12:14 | Idący historyk filmu Jerzy Toeplitz. |
00:00:15:01 | Idący obok siebie reżyserzy Marek Piwowski i Janusz Morgenstern. |
00:00:19:18 | Reżyser Radosław Piwowarski. |
00:00:22:17 | Idący ulicą Bogusław Linda. |
00:00:25:23 | Artyści rozmawiają w kuluarach, wśród nich jest Jerzy Bińczycki. |
00:00:31:01 | Publiczność zasiadająca w sali projekcyjnej. |
00:00:41:21 | Tabliczka „Sala posiedzeń jury”. |
00:00:43:18 | Obradujący członkowie jury, wśród nich widać reżyserów Marka Piwowskiego, Ryszarda Bera, Janusza Morgensterna, krytyka filmowego Jerzego Koeniga, aktora Stanisława Michalskiego. |
00:00:52:12 | Statuetka Lwów Gdańskich, zbliżenie. |
Tym razem Gdynia gościła uczestników Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Bieg po lwy odbywał się w świetnym towarzystwie. Profesor Toeplitz sekundował sporom praktyków, reżyserzy Piwowski i Morgenstern pytali, gdzie tu biją, a Bogumił [pomyłka lektora] Linda miał nieoczekiwanie jakby własny festiwal. Słowem, nie było nudno na krótkiej trasie z hotelu „Gdynia” do Teatru Muzycznego, gdzie odbywały się projekcje i dyskusje. Festiwalowe jury obradowało długo i namiętnie. Ale z werdyktem nikt nie polemizował, Grand Prix przypadło „Matce Królów” Zaorskiego, nagroda specjalna „Magnatowi” Bajona. Czy publiczność wysiedzi tę ocenę w kinach?
Końcówka dekady okazała się bardzo owocna dla polskiej kinematografii. Zrealizowane kilka lat wcześniej fabuły, które powstały na fali karnawału Solidarności i w wielu wypadkach zostały zatrzymane przez cenzurę, teraz właśnie trafiały na ekrany. Ogarnięty erozją posttotalitarny system nie mógł już dłużej blokować filmów obrosłych legendą politycznych „półkowników”. Na spóźnioną premierę czekały: „Przypadek” Krzysztofa Kieślowskiego (prod. 1981), „Wielki bieg” Jerzego Domaradzkiego (1981), „Wierna rzeka” Tadeusza Chmielewskiego (1983) i „Matka Królów”, którą w 1982 roku, a więc już po wprowadzeniu stanu wojennego, ukończył Janusz Zaorski. Zrealizowana z rozmachem ekranizacja powieści Kazimierza Brandysa okazała się przejmującą panoramą dramatycznych losów polskiego społeczeństwa, pokazaną na tle przemian ruchu robotniczego od lat 30. XX wieku do Października 1956. Czarno-biały obraz rozliczał się z doświadczeniem II wojny, ale też z okresem wieloletnich zmagań z pętami komunizmu, pokazując uniwersalne narodowe traumy na przykładzie prostej robotnicy, tytułowej Łucji Król, którą brawurowo zagrała aktorka Teatru Rapsodycznego Magda Teresa Wójcik. Jej bohaterka przez całe życie liczy na sprawiedliwość i wynagrodzenie za swoją ciężką i uczciwą pracę, jednak jej pragnienia pozostają niespełnione. „Złote Lwy” przyznane filmowi na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni potwierdziły wysoką klasę dzieła, w którym wystąpiła cała plejada znakomitości, m.in. Zbigniew Zapasiewicz, Adam Ferency i Bogusław Linda. (MKC)