Dworzec Warszawa Śródmieście: „Stację obsługuje brygada kobieca”. Zawiadowca Danuta Ellert prowadzi odprawę brygady kobiecej. Kolejka do kasy biletowej. Kasjerka Chmielińska wydaje bilet. Bileterka Kowalska sprawdza bilety. Stanisława Sobiech przy urządzeniach w nastawni. Halina Dymkowska zapowiada odjazd pociągu. Dyżurna ruchu na peronie.
00:00:01:05 | Napis: „Stację obsługuje brygada kobieca”, w tle dworzec Warszawa Śródmieście. |
00:00:13:04 | Tabliczka z napisem: „Zawiadowca stacji”. |
00:00:15:23 | Kobiety wchodzące do pomieszczenia zawiadowcy stacji. |
00:00:20:13 | Zebranie u zawiadowcy stacji. |
00:00:25:14 | Przemawia zawiadowca stacji Danuta Ellert. |
00:00:29:06 | Kobiety w mundurach kolejowych słuchają przemawiającej. |
00:00:36:03 | Ludzie kupujący bilety w kasie. |
00:00:40:01 | Kasjerka sprzedająca bilety. |
00:00:47:09 | Bileterka sprawdza bilety. |
00:00:53:20 | Stanisława Sobiech podczas pracy. |
00:00:59:01 | Halina Dymkowska zapowiada odjazd pociągu. |
00:01:11:04 | Dyżurna ruchu daje sygnał do odjazdu pociągu. |
00:01:20:22 | Odjeżdżający pociąg. |
Stołeczny dworzec śródmiejski objęły w niepodzielne władanie warszawianki. Całą stację obsługują kolejarze w spódnicach – od zawiadowcy Danuty Ellert do kasjerek i bileterek. Mężczyźni są mile widziani, ale tylko jako pasażerowie. Ciekawe, że panowie z pełnym uznaniem przyjęli tę innowację. Czyż można się dziwić, zwłaszcza gdy innowacja ma tak miły uśmiech jak kasjerka Chmielińska lub bileterka Kowalska? Stanisława Sobiech pełni dyżur na nastawni. Halina Dymkowska pięknym mezzosopranem zapowiada odjazd pociągu. Obywatelka dyżurny ruchu daje sygnał. Kolejarze kobiety świetnie zdały egzamin w odpowiedzialnej służbie.
Interesujący obrazek obyczajowy pokazuje jedną z innowacji, jakich próbowała władza, by zachęcić kobiety do aktywności zawodowej. Ta była konieczna nie z uwagi na możliwość osobistego rozwoju, a raczej z uwagi na prymitywne metody pracy w większości gałęzi przemysłu wymagające nakładów siły ludzkiej, a co za tym idzie – dopływu kadr. Podobne rozwiązania kobiecych brygad podejmowano w fabrykach i kopalniach, o czym przy innej okazji informowała np. PKF 9/51. Jednak na szerszą skalę nabór kobiet do pracy nie zdawał egzaminu. Niskie zarobki i niewystarczająca ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach nie sprzyjały emancypacji. Stąd w kronice pojawiły się podobne tematy, które za kilka lat zostaną rozwinięte w filmach fabularnych: „Autobus odjeżdża 6.20” Jana Rybkowskiego (premiera 1954) i „Irena do domu” Jana Fethkego (1955). (MKC)