Zniszczony most na Wiśle. Zalane tereny - widok z samolotu. Opatrywanie rannych. Wydawanie gorących posiłków. Rozdawanie odzieży i koców. Rozdawanie żywności. Pomoc dla powodzian. Samoloty z pomocą gotowe do odlotu.
00:00:01:19 | Napis: "Klęska powodzi", w tle płynąca kra. |
00:00:10:16 | Uszkodzony most na Wiśle w Tczewie. |
00:00:13:06 | Zniszczone przęsła mostu. |
00:00:33:22 | Kry na Wiśle w okolicach Warszawy. |
00:00:34:01 | Zalane żuławy. |
00:00:55:06 | Zalane gospodarstwa. |
00:02:07:12 | Grupki ludzi i zwierząt domowych na ocalałych wysepkach. |
00:02:21:12 | Chłopiec płynie na tratwie. |
00:03:16:19 | Wojsko spieszy z pomocą. |
00:03:42:02 | Powodzianie płyną z żołnierzami. |
00:04:01:15 | Matka wita się z dzieckiem. |
00:04:06:09 | Sanitariusze niosą chorego na noszach. |
00:04:22:22 | Siostra zakonna rozlewa zupę. |
00:04:41:12 | Wojsko rozdaje żywność. |
00:06:01:19 | Ładowanie zrzutów żywnościowych do samolotów. |
00:06:29:06 | Generał Paszkiewicz i pułkownik Dayton przed odlotem. |
00:07:46:16 | Ludzie z dobytkiem na wyspie. |
00:09:09:09 | Dziewczynki jedzące zupę. |
Operatorzy Polskiej Kroniki Filmowej dokonali zdjęć lotniczych miejscowości dotkniętych powodzią. W dolnym biegu Wisły najwięcej ucierpiały okolice Tczewa. Piękny półtorakilometrowy most, dopiero niedawno odbudowany i oddany do użytku, został dosłownie starty naporem kry lodowej. Urodzajne żuławy znalazły się pod wodą. Taki sam los spotkał przedmieścia Gdańska. Jeszcze poważniej przedstawiała się sytuacja w okolicach Warszawy. Oto potężny kilkukilometrowy zator sięgający od Zakroczymia aż do Czerwińska. Wezbrane masy wód rozbiły wał wiślany. Wraz w wodą spłynęła kra, niszcząc budynki mieszkalne i sady owocowe. W wielu miejscowościach ludność zaskoczona we śnie szuka ratunku na dachach budynków. Żywy i martwy inwentarz, cały majątek tych ludzi uległ zniszczeniu. Grupki szczęśliwców dotarły do wzniesień górujących nad poziomem wód. Na tych małych wysepkach oczekują zmiany sytuacji. Tam gdzie zagrażał dalszy przybór wody, akcja ratownicza rozpoczęła się niemal od pierwszej chwili. Łódki, tratwy, koryta - wszystko to znalazło zastosowanie. Pomoc na wielką skalę zorganizowało wojsko, oddając do dyspozycji oddziałów saperskich i milicji cały przydatny do celów ratowniczych sprzęt wojskowy. Wśród oczekujących ratunku i odciętych od świata znalazło się wiele dzieci, które w panicznej ucieczce zgubiły swych rodziców. Z pomocą lekarską, żywnościową i odzieżową pospieszył powodzianom Polski Czerwony Krzyż. Najtrudniejszym zadaniem było dostarczenie żywności wysepkom gęsto rozsianym na ogromnym, 80 kilometrów kwadratowych powierzchni liczącym, oceanie wiślanym. Wszędzie, gdzie się dało, ustawiono polowe kuchnie, rozdając powodzianom gorącą strawę. Na tereny objęte klęską przybyły transporty cukru. Tam gdzie nie zdążono dotrzeć na łodziach i pontonach, skierowano ekspedycje lotnicze. Samoloty z żywnością i paszą dla bydła gotują się do odlotu. Oto generał Paszkiewicz i naczelny dyrektor Amerykańskiego Czerwonego Krzyża pułkownik Dayton udają się na inspekcję terenów objętych powodzią. Nasz operator miał możność przekonać się osobiście, że zrzuty spadochronowe były dokonywane celowo i sprawnie. Powódź ma się ku końcowi. Lada dzień nieszczęśliwi rozbitkowie wrócą do swoich zrujnowanych domostw, do gospodarek, które trzeba będzie na nowo uprawiać mimo braków w inwentarzu. Na razie, ci nieliczni szczęśliwcy, którym udało się uratować trzodę, czy bydło, dokładają wszelkich starań, by utrzymać swój dobytek. Obowiązkiem naszym, obowiązkiem całego społeczeństwa polskiego jest pomóc ofiarom powodzi. Dzięki poświęceniu żołnierzy i pomocy organizacji społecznych udało się uratować tysiące istnień ludzkich. Obecnie trzeba pomóc tym ludziom w odbudowie ich egzystencji. Pomóż ofiarom powodzi!
W roku 1947 wezbrana Wisła była zagrożeniem nie tylko dla Warszawy, ale i dla wielu nadrzecznych miejscowości, pochłaniając ofiary śmiertelne i niszcząc wiele z trudem wzniesionych po wojnie budowli i mostów. Dla kierującego wówczas kroniką Jerzego Bossaka, który od przedwojnia był miłośnikiem artystycznego filmu dokumentalnego, klęska żywiołowa stała się okazją do realizacji krótkometrażowego filmu pt. „Powódź”, nagrodzonego wkrótce na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Współautorem tego ogromnego wówczas sukcesu polskiej kinematografii był operatorzy Karol Szczeciński i Władysław Forbert . (MKC)