Pracownicy Urzędu Pocztowego w Wołkowyi. Listonosze na koniach. Zimowe pejzaże i listonosz na koniu. Doręczenie listu. Listonosz na koniu.
00:00:00:17 | Napis: „Poczta”. W tle pracownica poczty za biurkiem. |
00:00:03:01 | Kobieta obsługująca centralę telefoniczną. Pracownicy poczty sortują listy. |
00:00:08:18 | Listonosze wychodzą z poczty, wsiadają na konie. |
00:00:24:07 | Listonosz na koniu jedzie po zaśnieżonym terenie. |
00:00:41:16 | Listonosz doręcza kobiecie przesyłkę. |
00:00:57:02 | Listonosz jedzie konno przez zaśnieżone pole. |
00:01:10:17 | Koń brnie w głębokim śniegu. Listonosz na koniu. |
W Urzędzie Pocztowym Wołkowyja w Bieszczadach normalna praca nad sortowaniem listów jak w tysiącach innych urzędów pocztowych. Listonosze wychodzą... i tutaj kończą się wszystkie podobieństwa. Jest to bowiem jedyny rejon w Polsce, gdzie listy rozwozi się w ten sposób, niemal jak przed 200 i 300 laty, przez „umyślnych” na koniach. Pracuje tu trzech listonoszów, przepraszam, urzędowo: doręczycieli. Wsie i osady rozrzucone szeroko w pięknym beskidzkim krajobrazie, jedna odległa od drugiej o wiele kilometrów. Przez okrągły rok konna poczta wędruje po bezdrożach. Latem i zimą. Tu przybycie poczty ma w sobie ów posmak przygody i ewenementu, jak za czasów naszych pradziadków – nawet jeśli przyszedł ostatni numer „Przyjaciółki” lub zgoła wezwanie urzędu skarbowego. Obsługiwanie tego rejonu wygląda nieco inaczej niż doręczenie listów po parzystej stronie ulicy Marszałkowskiej.