Wielki książę Konstanty żeni się z hrabianką Joanną Grudzińską. Joanna jednak nadal kocha majora Łukasińskiego, a zgodę na małżeństwo wyraziła z poczucia obowiązku patriotycznego. Łukasiński zostaje aresztowany. Wybucha powstanie listopadowe. Spiskowcy zdobywają Belweder. Joanna ukrywa przed nimi Konstantego.
Książę Konstanty Pawłowicz spotyka się rano ze swoimi generałami. Otrzymuje wówczas wiadomość, że ulubieniec księcia, major Walerian Łukasiński, spiskuje w kawiarni „Honoratka” z polskimi patriotami. Nie wierzy jednak w te słowa i prosi go do swojego gabinetu. Książę nie traci zaufania do majora i zaprasza go na wspólny przegląd kompanii honorowej. Przegląd zakłóca przypadkowy wjazd powozu Joanny Grudzińskiej, pasierbicy marszałka zamku. Książę nakazuje odprowadzić Łukasińskiemu powóz Joanny. Major pojawia się następnie w kawiarni, gdzie przekazuje specjalne instrukcje polskim patriotom. Wśród gości jest jednak szpieg. Dzięki specjalnie spreparowanej piosence kawiarnianego grajka zostaje rozpoznany i ucieka z lokalu. Łukasiński udaje się do Joanny, gdzie informuje ją, że będzie prosił jej rodziców o zgodę na jej poślubienie. W tym czasie do Joanny przychodzi posłaniec z kwiatami od księcia Konstantego. Widząc zainteresowanie księcia Joanną, jej rodzicie informują posłańca, że major Łukasiński to jedynie przyjaciel z lat dziecinnych i postanawiają pozbyć się go z życia Joanny. Gdy więc zgodnie z obietnicą Łukasiński zjawia się prosić o rękę Joanny, rodzice odmawiają. Informują o tym także Joannę, która biegnie do mieszkania ukochanego. Nie zastaje go, więc pisze więc list, prosząc, by pojawił się na maskaradzie. Łukasiński zjawia się, ale dopiero po jakimś czasie zostaje dostrzeżony przez Joannę. Dziewczyna biegnie do niego na brzeg rzeki. Nim jednak do niego dociera, zabiera ją ze sobą na łódź przebrany książę Konstanty. Widząc księcia adorującego Joannę, major odchodzi.
Następnego dnia książę Konstanty nakazuje jednemu ze swoich generałów udanie się do zamku i poproszenie w jego imieniu rodziców Joanny o rękę dziewczyny. Rozmowę generała z rodzicami słyszy pokojówka Joanny i natychmiast przekazuje jej tę informację. Gdy do pokoju Joanny wchodzi matka, aby powiadomić ją o zamiarach księcia, Joanna wyznaje, że nie kocha księcia, a Łukasińskiego i nie jest gotowa podjąć decyzji o małżeństwie. Przekonuje ją ksiądz, który zapewnia, że to ważne dla całego narodu. Ostatecznie zgadza się na ślub.
Tymczasem u Łukasińskiego odbywa się spotkanie polskich patriotów spiskujących przeciwko księciu. Na spotkaniu okazuje się, że przebywający tam pułkownik Schneider jest zdrajcą. Zebrani chcą go zabić, na co nie pozwala Łukasiński. W tym czasie w jego mieszkaniu innym szpieg księcia szuka dowodów zdrady majora. Taki dowód znajduje i przekazuje księciu, który każe aresztować Łukasińskiego. Słyszy to Joanna, która prosi swoją pokojówkę, by pobiegła do majora i go ostrzegła. Major jednak nie ucieka i pozwala się aresztować. W areszcie poddawany jest torturom, ale nie zdradza nazwisk innych spiskowców. Książę prosi więc Joannę, aby wykorzystała swoje wpływy i wymusiła na majorze zeznania. Joanna mówi mu, że jeżeli wyzna, kto z nim współpracował, to zostanie uwolniony. Major nie ma jednak zamiaru zdradzić tajemnicy. Zostaje zdegradowany i skazany na siedem lat ciężkiego więzienia. Niedługo po tych wydarzeniach Joanna otrzymuje tytuł księżnej Łowickiej. Pomimo aresztowania Łukasińskiego, spiskowcy kontynuują jego dzieło. Wkrótce umiera cesarz Aleksander. Nowym władcą ma zostać Konstanty. Nie jest początkowo przychylny temu pomysłowi. Boi się, że zostanie zabity, popada nawet w obłęd i stara się udusić Joannę, którą oskarża o udział w spisku przeciwko niemu. Ostatecznie decyduje się oddać tron Mikołajowi, a sam chce pozostać na swoim stanowisku. Następnego dnia Joanna wraz z księciem uczestniczą w przeglądzie wojska i defiladzie. W czasie jej trwania dochodzi do incydentu. Jeden z żołnierzy wpatruje się w Joannę, za co zostaje zrugany przez księcia. Żołnierz popełnienia samobójstwo na oczach tłumu. Dochodzi do buntu batalionu, który szybko tłumi wojsko księcia.
Po tych wydarzeniach w kawiarni zbierają się polscy spiskowcy, którzy chcą zakończyć tyranię księcia. Wieczorem wybucha powstanie. Do Belwederu dostają się powstańcy. Książę, dzięki przytomności służącego, ucieka tajnym przejściem i nie zostaje znaleziony. Tymczasem coraz więcej oddziałów bierze udział w powstaniu. Książę decyduje się na ucieczkę. Gdy Joanna opuszcza Belweder, spotyka wyprowadzanego więźnia, którym jest Łukasiński. Słysząc patriotyczne pieśni, było żołnierz wznosi okrzyki na cześć Polski. (GR)
L. B. „Kino”, 1932, nr 39.
„»Księżna Łowicka« jest niewątpliwie jednym z tych filmów, które zaszczytnie świadczą o postępach, jakie czyni ostatnio kinematografja polska. Zwłaszcza o ile chodzi o należyte tempo akcji, piękno zdjęć i efektowną reżyserję wykazuje »Księżna Łowicka« duże wartości, świadczące pochlebnie o dążnościach ku tworzeniu całości filmu polskiego, stojącego na równi ze zdobyczami filmu europejskiego. Szkoda jedynie, że sam scenarjusz filmu nie może obejść się bez »wspomnień carskich«, które już doprawdy stały się przysłowiowe dla filmu polskiego. Specjalne omówienie należy się aktorom. Stefan Jaracz w roli Wielkiego Księcia Konstantego stwarza kapitalną, na długo niezapomnianą kreację. Świetny w ruchu i masce, doskonały ten aktor interpretuje rolę w ten sposób, że mimo wszystko budzi pewną dozę sympatji do Wielkiego Księcia, a należy zaznaczyć, że wywołanie tego wrażenia, mimo, że niełatwe, było dla filmu rzeczą bardzo ważną. Jadwiga Smosarska w rolach kostiumowych jest dużo lepszą, niż jako wieczna »cnotliwa panienka z cichego polskiego dworku«, posiada duży wdzięk i zacięcie właściwe tej roli. Doskonali są też, niezawodzący jak zwykle, Józef Węgrzyn i Artur Socha. Podnieść również godzi się dobrą synchronizację muzyczną w melodyjnem opracowaniu prof. Rybickiego oraz dobre nagranie dialogów, które w pełni mogą być zrozumiałe”.
„Przegląd Filmowy, Teatralny, Radjowy”, 1932, nr 178.
„Najnowszy film wytwórni Blok-Film pt. »Księżna Łowicka« pod względem wizualnym nie pozostawia prawie nic do życzenia, niestety strona głosowa nie dotrzymuje pola. Film ten obywa się całkowicie bez napisów, na pochwałę zasługuje inteligentny montaż taśmy, zręczne ujęcie reżyserskie (Krawicz i Warnecki). Mimo, iż jest to film poważny, o akcji dramatycznej, zdołano utrzymać całość na kulturalnym poziomie. Świetne zdjęcia Gniazdowskiego niemało przyczyniają się do podniesienia wartości filmu. Brak wielkiej ilości statystów w scenach zbiorowych (np. w rewji »na pl. Saskim« albo podczas maskarady w Łazienkach) – hamuje rozmach reżyserji i nie daje oczekiwanych wrażeń, lecz przecież i tak parada wojskowa, dzięki sprawnej postawie szkoły podchorążych, wypadła pomyślnie. Za to scenę degradacji Łukasińskiego wytrzymano od początku do końca. Rodowodu niektórych ujęć reżyserskich możnaby szukać w twórczości ekranowej znakomitego Francuza, Abla Gance’a. Gorzej nieco przedstawia się sprawa dialogów: są przeważnie niewyraźne. Wprawdzie i tak domyślamy się ich treści, ale to nie wystarcza. Z wykonawców należy przedewszystkiem wymienić Jaracza, Smosarską, Węgrzyna i Zelwerowicza”.
„Tygodnik Ilustrowany”, 1932, nr 38.
„Z »Księżna Łowicką« jednak sprawa jest bardziej skomplikowana. Wytwórnia »Blok« specjalizuje się mianowicie w filmach »wielkich«, bardzo historycznych i bardzo patrjotycznych. Takie – powiedzmy - pogotowie narodowe na ekranie, taka stała w bezszmerowym systemie apoteoza polskiego bohaterstwa, takie w ogóle szlify, szable, szeregi i orły. Regulamin tej służby narodowej został oparty na doświadczeniach filmu »Na Sybir«, który jak wiadomo, zdobył polski rekord powodzenia i kasy, i trzymał go aż do chwili, dopóki »Dziesięciu z Pawiaka« nie zgarnęło dla siebie palmy pierwszeństwa. »Księżna Łowicka« jest próbą pobicia własnego rekordu wysokości – już niemalże lot do stratosfery, który, zdaje się, zostanie jednak zakończony fiaskiem. Dwa założenia tego filmu, kasowe i narodowe, zostały – trzeba to przyznać – zupełnie niezgorzej uzgodnione, i od tej strony film jest zupełnie w porządku. Gorzej wyglądają jego założenia historyczne. Historja jest wogóle wielką przeszkodą w rozwoju historycznego filmu polskiego. Należałoby napisać ją na nowo na potrzeby ekranu, usunąć wszelkie niepotrzebne komplikacje społeczne, polityczne, psychologiczne i faktyczne. Wtedy dopiero okazałoby się najoczywiściej, że Askenazy, który podkreśla tragiczny i patologiczny dualizm wielkiego księcia Konstantego, jego rozdarcie uczuciowe i moralne, dwoistość stosunku do Polski, zależność wewnętrzną od polskiej kultury i nieokiełznane, barbarzyńskie pastwienie się nad nią – okazałoby się, że Askenazy, rozpinając sylwetę tej postaci na krańcowych przeciwieństwach, jest po prostu – niefotogeniczny. Że bardziej zgodne z duchem polskiego filmu jest zrobienie z Konstantego zwykłej małpy o jednym tylko małpim mianowniku. W ten sposób upraszcza się wiele problematów historycznych i innych. Dotyczy to w równej co najmniej mierze Łukasińskiego, który – jak zapewniają historycy – nic z Joanną Grudzińską nie miał wspólnego. Ale czyż można się dziwić, że mimo to nie mógł oprzeć się wdziękom Smosarskiej? Wymagała tego zresztą znowuż fotogeniczność tematu i godna podkreślenia prostota dramatycznego układu. Ważniejsze zresztą od tego faktycznego sprostowania historii jest psychologiczne »ufotogenicznienie« Łukasińskiego, którego ujęcie przez scenarjusz i przez Węgrzyna domaga się po prostu interwencji Tow. Ochrony Zabytków Przeszłości. Podobnie ma się sprawa z tłem ogólnem uliczno-kawiarniano-powstańczem. Otóż trzebaby jednak jakiemiś zasiekami obronić historję przed nieodpowiedzialnymi sportsmenami z filmu. Prawda, że w stosunku do uchwytności faktów historycznych, w stosunku do mierników historycznej »prawdy« istnieją teraz daleko idące zastrzeżenia, że relatywizm lub też subjektywizm historyczny ma poważnych wyznawców. Ale jeśli postawi się znak zapytania nad objektywizmem historji, to tem bardziej ważna staje się druga alternatywa: wartość historycznej koncepcji jako takiej, poprostu artyzm ujęcia. Co jednak począć z »historją«, która zamiast talentu ma banały, fakty wyrzuca za płot i czcigodnym historycznym trupom trepanuje czaszki. To jest gorsze od sekty w Helsinkach. Na tym banalizowaniu źle wychodzą talenty aktorskie. Nie mają miejsca dla rozwinięcia inwencji intuicji psychologicznej, degenerują się w schematach. Taki charakter aktorsko-zdegenerowany ma kreacja Węgrzyna, i zupełnie nie na poziomie jego scenicznych kreacji stoi rola Jaracza. Jedynie Smosarska czuję się doskonale w powodzi banalności i pływa po nich nieruchoma, bezmyślna, z niezmiennym uśmieszkiem na buzi. W jednem tylko widać postęp w tym filmie: w zdjęciach. Są czyste, precyzyjne, jasne – bez nadmiernej inwencji plastycznej, ale zato technicznie uczciwe. Jest to zasługa p. Gniazdowskiego”.
Stefania Zahorska, „Jeszcze jeden film »Patrjotyczny«, „Wiadomości Literackie”, 1932, nr 44, s. 5.
„Do redaktora »Wiadomości Literackich« W związku ze sprawozdaniem p. Stefanii Zahorskiej z filmu p. t. »Księżna Łowicka« (»Wiadomości Literackie«, nr 461) pozwalam sobie na następujące uwagi. W utworze historycznym nie odgrywają żadnej roli odstępstwa historyczne, jeżeli tło jest zgodne z przeszłością. A to tło odmalowano w »Księżnej Łowickiej« ze ścisłością w najdrobniejszych nawet szczegółach. Rzecz charakterystyczna, że wybitni historycy epoki ówczesnej nie mają o te »odstępstwa« pretensyj właśnie ze względu na to, że tło przedstawiono zgodnie z prawdą. Jeżeli chodzi o poszczególne postaci, to zarówno bierność i niezdecydowanie Joanny, jak i neurastenję Konstantego oraz mocny charakter Łukasińskiego przedstawiono zgodnie z historją. »Wymysłem« był jedynie »romans« między Joanną a Łukasińskim, będący koncepcją literacką autora powieści, Wacława Gąsiorowskiego. Mam wrażenie, że koncepcją szczęśliwszą niż przedstawienie prawdziwego długoletniego stosunku Łukasińskiego ze skromną aktoreczką Teatru Narodowego. Pani Zahorska zarzuca, że z Konstantego zrobiono »małpę« »o jednym tylko małpim mianowniku«. Przeczy temu dosadnie szereg scen i posiedzeń świadczących właśnie o przeciwieństwach tkwiących w tej postaci. Wymienię bodaj tylko sceny po śmierci cara. Rzecz dziwna, że pani Zahorska pomija milczeniem te sceny dramatyczne (jak np. degradację Łukasińskiego), które na widzach wywierają największe wrażenie, a które odtworzono ściśle na podstawie materjałów historycznych. Dziwię się też, że p. Zahorska nie dostrzegła w filmie niczego więcej poza »bombą« patrjotyczną: że nie zauważyła tragedii osobistej Joanny, która zerwała węzły, łączące ją z jednym światem, a nie potrafiła zasymilować się w nowem środowisku”.
Wiktor Brumer, „O prawdę historyczną w filmie »Księżna Łowicka«”, „Wiadomości Literackie”, 1932, nr 46, s. 6.
Meble i rekwizyty stylowe wypożyczył Pałac Sztuki, ul. Trębacka 2. Futra Jadwigi Smosarskiej zapewniła firma Maksymiliana Apfelbauma, ul. Marszałkowska 125, a inne kostiumy – pracownia Zofii Grabowskiej.
In the photo: Jadwiga Smosarska
In the photo: Józef Węgrzyn
In the photo: Józef Węgrzyn
Kontrowersyjna ekranizacja powieści Wacława Gąsiorowskiego, niezwykle popularnego przed wojną pisarza historycznego. Film powstał w związku z 100. rocznicą wybuchu powstania listopadowego. Dość swobodne podejście do faktów historycznych przez autora scenariusza sprawiło, że film wzbudził protesty wielu historyków i krytyków filmowych. Jednak znakomita dramaturgia, monumentalna oprawa - wspaniała scenografia autorstwa Stefana Norrisa, jednego z najlepszych polskich scenografów dwudziestolecia międzywojennego, piękne kostiumy – spowodowały, że film cieszył się w latach 30. wielką popularnością, nie tylko w kraju, ale także za granicą.
W filmie w świetnie odtworzonych realiach epoki znakomicie sprawdzili się kadeci Szkoły Podchorążych z Ostrowi Mazowieckiej. Do sukcesu przyczyniła się też doborowa obsada. W roli tytułowej wystąpiła „królowa polskiego ekranu” Jadwiga Smosarska. Z wyczuciem zagrała trudną rolę arystokratki, Polki – patriotki, która musi dokonać wyboru między obowiązkiem wobec ojczyzny a miłością. W roli księcia Konstantego wystąpił wielki Stefan Jaracz. Księżna Łowicka to jeden z najważniejszych filmów historycznych przedwojennej Polski.