Drzewa cytrusowe w szklarni. Czesław Walczak dogląda roślin. Owoce cytryny i mandarynek. Sadzonki.
00:00:00:01 | Napis: „OSWOJONE CYTRUSY”. W tle cytryny na drzewie. |
00:00:02:15 | Pan Czesław Walczak w szklarni wśród drzew cytrynowych. |
00:00:10:06 | Owoce cytryn na drzewkach. |
00:00:17:06 | Pan Walczak zrywa cytrynę. |
00:00:30:06 | Kwiaty cytryny, owoce mandarynki. |
00:00:40:02 | Czesław Walczak, |
00:00:41:20 | Walczak zajmuje się roślinami w doniczkach. |
00:00:51:08 | Szklarnia. Skrzynki z sadzonkami drzewek cytrynowych w doniczkach. Po barierce chodzi kot. |
Panu Czesławowi Walczakowi znudziły się kiedyś ogórki i sałata, no i postanowił pod Krakowem osiągnąć równik. Teraz, po paru latach, ma już prawdziwy gaj z pomarańczami, mandarynkami, ręką buddy, kumkwatem i Bóg wie czym jeszcze. W tej egzotycznej dżungli cytryny ważą po pół kilograma, a roczne plony przekraczają tonę. To już skala przemysłowa. Owoce z tej szklarni są trzy razy tańsze niż na bazarach. Pan Walczak, uczeń profesora Pieniążka, twierdzi, że cytryny skierniewickie wyhodować łatwo. Wymagają niewielu zabiegów pielęgnacyjnych, wytrzymują spadek temperatury nawet do zera, pożerają więc mniej opału niż pomidory. Pod szkłem mamy w kraju setki hektarów ziemi. Może wyjąć z niej trochę goździków, a wsadzić cytrusy?