Kobiety zbierające jabłka. Kobiety przy maszynach produkcyjnych. Wyciskanie soku. Kontrola w laboratorium. Stefan Nowiński przy rozlewaczce. Butelki z etykietą „Płynny owoc”.
00:00:00:20 | Napis: „Pijemy owoce”, w tle kobiety zrywają jabłka w sadzie. |
00:00:13:19 | Kobiety znoszą skrzynki wypełnione jabłkami. |
00:00:23:10 | Mechaniczne mycie jabłek w przetwórni owoców. |
00:00:28:08 | Miąższ z jabłek. |
00:00:37:07 | Kobiety wkładają miąższ z jabłek do prasy. |
00:00:42:06 | Wyciskanie soku. |
00:00:47:16 | Pobieranie próbek soku do analizy. |
00:00:58:08 | Automatyczna dostawa butelek. |
00:01:03:19 | Stefan Nowiński podczas automatycznego napełniania butelek sokiem. |
00:01:14:13 | Automat nakleja etykietki na butelki. |
00:01:20:22 | Kobieta układa butelki w magazynie. |
00:01:24:06 | Butelki z napisem na etykietce „Płynny owoc”. |
Jak to: „Pijemy owoce”? Z tych pięknych sadów sandomierskich? Wyjaśni nam to krótka wizyta w przetwórni owocowej prowadzonej w Dwikozach przez centralę ogrodniczą. Jabłka wędrują najpierw do kąpieli, stąd dostają się do olbrzymiej przecieraczki. To się nazywa wycisnąć ostatnie soki. 60 ton jabłek dziennie zamienia się tu w płynny owoc. Jeszcze ostatnia próba w laboratorium, czy też aby dobra zawartość cukru.
Praca w przetwórni jest całkowicie zmechanizowana. Stefan Nowiński, racjonalizator i przodownik pracy, dobrze zna swoją świetną rozlewaczkę, która napełnia i kapsluje 1200 butelek na godzinę. Inny automat nakleja etykietki. Już teraz wszyscy wiemy, jak to się dzieje, że możemy pić owoce.