Kibice. Piłkarze na boisku. Trener Piechniczek. Kibice. Młynarczyk broni bramki. Radość kibiców.
00:00:00:03 | Kibice na stadionie. |
00:00:04:00 | Grający piłkarze polscy i belgijscy na boisku. |
00:00:16:10 | Dziennikarze sportowi w studio telewizyjnym. |
00:00:19:15 | Grający piłkarze. |
00:00:22:18 | Zdenerwowani kibice, trener, dziennikarze. |
00:00:30:12 | Grający piłkarze polscy i belgijscy na boisku. |
00:00:46:16 | Dopingujący kibice. |
00:00:54:02 | Belgowie pod bramką Młynarczyka. |
00:01:14:07 | Młynarczyk broni bramki. |
00:01:25:18 | Radość piłkarzy i kibiców. |
Powinni dopingować piłkarzy, a nie siebie. Wysoki wynik: spotkania na naszą korzyść utrzymywał się tylko do pierwszego gwizdka. Potem już były tylko nerwy Przy telewizorach, w studio telewizyjnym, na boisku, wśród publiki, która tu przyszła oglądać bramki, u Piechniczka, który niczego nie obiecywał i u sprawozdawców przemienionych w kibiców. Najbardziej zasłużyła na bramkę publiczność w Chorzowie. Tymczasem Belgowie zafundowali jej na koniec pięć minut strachu, przerywanego tylko gromkimi okrzykami "Józek, Józek", bo już tylko od Józefa Młynarczyka zależało, czy osiągniemy zwycięski remis. Ta sama publiczność na koniec fetowała piłkarzy jak zwycięzców, nie tyle meczu z Belgami, co eliminacji do finałów mistrzostw świata po raz czwarty z rzędu.