Kazimierz Dolny nocą. Piekarnia Sarzyńskich. Piekarze podczas pracy: wyrabianie ciasta, lepienie bułek. Sprzedaż pieczywa w sklepie.
00:00:00:00 | Napis „CHLEB POWSZEDNI”. W tle ulica Kazimierza nocą. |
00:00:02:19 | Rynek Kazimierza nocą. |
00:00:07:00 | Budynek piekarni rodziny Sarzyńskich. Przez szybę widać dwóch pracujących piekarzy. |
00:00:12:24 | Piekarz przy piecu. |
00:00:15:12 | Wyrabianie i ważenie ciasta. |
00:00:22:01 | Piekarz wkłada do pieca chleb i wyjmuje gotowe bułki. |
00:00:34:01 | Lepienie rogalików, kogutów i krokodyli z ciasta. Zaplatanie chałki. Pieczywo na blasze. |
00:00:59:01 | Piekarze przy kadzi z ciastem. Mężczyzna ustawia brytfannę z pieczywem na półce. |
00:01:07:02 | Piekarze wynoszą pojemniki z pieczywem i ustawiają na półkach w sklepie. |
00:01:13:11 | Kolejka w sklepie. Ekspedientka podająca pieczywo. |
00:01:20:16 | Kierowca autobusu idzie do piekarni i wraca z chlebem. Pasażerowie z pieczywem. Bułki i chleb na półce odjeżdżającego autobusu. |
Całą noc na pełnych obrotach pracuje w Kazimierzu nad Wisłą piekarnia rodziny Sarzyńskich, już od trzech pokoleń zajmująca się wypiekiem znanego – nie tylko w okolicy – pieczywa. Szwedki, kajzerki, cebularze, węgierki, kminkówki – znakomite chrupiące bułeczki. Zajadają się nimi goście przyjeżdżający tu nawet z odległych o 100 kilometrów miejscowości. Metody i technologia produkcji, a także receptury – oparte są na wzorach sprzed kilkudziesięciu lat. Tak powstają rogaliki. A tak – słynne koguty, oczywiście modelowane ręcznie. To krokodyl jak prawdziwy. A z tego będzie chałka. Nad ranem półki już są pełne i nie trzeba długo czekać na klientów – kolejka rośnie jak chleb na drożdżach. Przy piekarni powstał naturalny przystanek: no bo któż się nie zatrzyma, by skosztować smakołyków braci Krzysztofa i Cezarego? A swoją drogą, bylibyśmy radzi, gdyby rodzina Sarzyńskich powiększyła się. Powiedzmy o 10 czy 12 tysięcy takich mistrzów piekarskiego fachu.