Zdjęcia archiwalne. Ludzie stoją w kolejkach do kiosku po czasopismo „Nowe Drogi” i do szkoły językowej metodystów przy placu Zbawiciela. Kolejka po bilety na musical „Porgy and Bess”. Lista oczekujących. Kolejki po słoiki na targowisku w śródmieściu Warszawy. Kolejka po buty. Otwarcie sklepu Mody Polskiej. Lampka wina dla gości. Za szybą – ludzie w kolejce. Przepychanka w drzwiach sklepu. Rozbita szyba. Zdjęcia współczesnej Warszawy. Piosenka „Szoruj, babciu, do kolejki” Jacka Zwoźniaka. Zdjęcia starszych kobiet. Szyldy sklepowe.
00:00:00:09 | Napis: „W KOLEJCE...”. W tle nogi ludzi stojących w kolejce. |
00:00:03:02 | Ludzie kupujący miesięcznik „Nowe Drogi”. |
00:00:16:12 | Ludzie stoją w kolejce przed drzwiami, na których widnieje napis: „SZKOŁA JĘZYKA ANGIELSKIEGO WEJŚCIE”. |
00:00:18:13 | Widok kolejki ludzi stojących na ulicy Mokotowskiej w Warszawie. |
00:00:23:20 | Kartka powieszona na drzwiach z napisem: „WEJŚCIE DO KAS SPRZEDAJĄCYCH BILETY na OPERĘ »PORGY and BESS« KASY CZYNNE od godz. 16-23.I.”. |
00:00:26:08 | Kolejka ludzi stojących na ulicy Nowy Świat. |
00:00:28:09 | Mężczyzna prowadzący listę społeczną. |
00:00:30:16 | Zatłoczony plac. Ludzie stoją w kolejce do stoiska z napisem „KIERMASZ WECKÓW”. |
00:00:36:00 | Ludzie z weckami. |
00:00:39:22 | Kolejka do sklepu obuwniczego. |
00:00:53:13 | Kelner roznosi kieliszki z winem. Przyjęcie z okazji otwarcia salonu Mody Polskiej na ulicy Chmielnej. |
00:00:59:22 | Kobiety zaglądające przez szybę do środka. |
00:01:05:08 | Otwarcie drzwi. Kobiety wbiegają do środka. W tle kino Atlantic. Rozbita szyba. |
00:01:23:16 | Starsze panie stoją w kolejce. W tle piosenka: „Szoruj, babciu, do kolejki". Szyldy sklepowe: „Drogeria”, „Sam”, „Drobiarsko-jajczarski”, „Mięso wędliny”. |
Kto to powiedział, że kolejki są symbolem ostatnich lat? Przecież wystawaliśmy w nich już ćwierć wieku temu, na przykład po „Nowe Drogi” w '56 lub po bilecik uprawniający do nauki języka angielskiego u metodystów. Potem dreptaliśmy w ogonku, żeby się wcisnąć do opery. Zapisy? Ano tak, to stary pomysł. Czas robił swoje. Kolejki zeszły do poziomu wecków. Gumek nie rzucili. To już rok '65. Kulturalnie i elegancko stoimy po prawdziwe kozaczki. Co tam zapalenie płuc. Ach jak luźno i przyjemnie na otwarciu salonu Mody Polskiej. Ale tylko po tamtej stronie drzwi. I tak z czasem ogonek okazał się być stałym elementem przejściowych trudności i dowodem, że nie jest jeszcze tak źle. Bo skoro stoi kolejka, to znak, że jest jakiś towar. Ustawmy się więc, póki coś dają.
Do czasu wprowadzenia stanu wojennego PKF ukazywała się nieprzerwanie w dwóch wydaniach tygodniowo, oznaczonych jako „A” i „B”. Zdecydowanie mniejszy zasięg, bo skierowany tylko do dużych miejskich kin, miało wydanie B, w którym to redakcja zdecydowała się zamieścić ważny reportaż dotyczący powszechnych w kraju kolejek sklepowych. Brak towarów, permanentne kłopoty z zaopatrzeniem i niemożność kupienia najzwyklejszych produktów, były w omawianym czasie doświadczeniem powszednim, dotykającym wszystkich Polaków. Na sklepowych półkach bywał w stałej sprzedaży tylko ocet. Po chleb, mleko, a co dopiero – kiełbasę!, trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach. O czwartej-piątej rano, zimą na mrozie, w kilometrowych ogonkach ustawiały się najczęściej kobiety, mające nadzieję, że zdołają cokolwiek kupić na przydziałowe kartki reglamentacyjne. Trudna sytuacja trwała kilka lat, bez nadziei na szybką poprawę sytuacji. Kronika celnie sfilmowała charakterystyczne dla całej dekady zjawisko, nie przeczuwając, że za kilka miesięcy, po wprowadzeniu stanu wojennego – kiedy na ulice wyjadą patrole milicji, ORMO i wojska, będzie jeszcze gorzej, zaś kolejkowych bywalców ograniczy od 22 wieczorem do 6 rano tzw. „godzina milicyjna”. Polacy – z przyzwyczajenia! – wytrwale znosili wszystkie niedogodności jakie oferowała im uspołeczniona gospodarka socjalistyczna. (MKC)