Fragmenty meczu piłkarskiego Dania ‒ Polska.
00:00:00:15 | Napis: „Dania ‒ Polska”. W tle stadion wypełniony publicznością. |
00:00:03:04 | Zawodnicy rezerwowi ubrani w ciepłe ubrania. |
00:00:09:12 | Prezentacja drużyn na ośnieżonym boisku. |
00:00:15:02 | Zziębnięta publiczność. |
00:00:22:10 | Zawodnicy grają na boisku. |
00:00:31:19 | Gol dla polskich piłkarzy. |
00:00:36:20 | Następne gole dla polskich piłkarzy. |
Publiczność wybierała się na stadion chorzowski jak na Spitsbergen. Piłkarze wyglądali jak pingwiny na Antarktydzie. Duńczycy, choć naród bywały i północny, najchętniej wleźliby pod parasole. No ale cóż, trzeba grać, sport to nie przyjemność tylko ciężka praca. I w takich właśnie warunkach, kiedy piłka przypominała śnieżnego bałwana, polscy futboliści błysnęli wysoką klasą. Kopnijmy we dwóch, może poleci. I już jest pierwszy gol dla Polski. Odegraliśmy się za wszystko: za te 8:0 sprzed trzynastu lat, za olimpiadę. Trzeci, czwarty... Pohl i Gajda sieją spustoszenie przed duńską bramką. Wynik 5:0. Widocznie nasi piłkarze, nasze orły kochane, rozwijają szeroko skrzydła tylko w obliczu śnieżyc i innych klęsk żywiołowych. Z następnym zwycięstwem trzeba będzie poczekać chyba do trzęsienia ziemi.