Uliczna sprzedaż papieru toaletowego. Kolejka przed sklepem. Uliczna sprzedaż pomarańcz. Ulica Nowy Świat. Tłum ludzi w kolejce po autograf wokalisty zespołu Lady Pank. Jan Borysewicz podpisuje płyty. Kolejka. Dziecko w wózku. Kolejka po gazety. Sprzedaż alkoholu. Kolejka przed sklepem Wedla. Zapełnione parkingi. Tłum ludzi na giełdzie handlowej. Panorama targowiska.
00:00:00:01 | Czołówka: „POLSKA KRONIKA FILMOWA nr 52 1986 12 19”. |
00:00:17:19 | Napis: „NASZ STYL”. W tle ludzie tłoczący się przed ciężarówką na ulicy. |
00:00:22:14 | Paczki makulatury. Sprzedaż papieru toaletowego z ciężarówki. |
00:00:31:11 | Wydawanie papieru toaletowego za makulaturę. |
00:00:36:17 | Ludzie stojący w kolejce na ulicy. |
00:00:41:10 | Ludzie w kolejce po pomarańcze. |
00:00:44:21 | Pomarańcze w skrzynce na stoisku. Ludzie w kolejce. |
00:00:47:14 | Przejeżdżający autobus. Po drugiej stronie ulicy duża kolejka ludzi pod sklepem. |
00:00:50:07 | Na wystawie ogłoszenie: „W NIEDZIELĘ 14.XII. 1986 r. ZESPÓŁ »LADY PANK« BĘDZIE PODPISYWAŁ SWOJE PŁYTY GODZI. 12:00 ‒ 16:00 ZAPRASZAMY”. |
00:00:52:12 | Ludzie stojący w kolejce trzymają winylowe płyty. |
00:00:56:16 | Podpisywanie płyt. Fanki w kolejce. |
00:01:03:04 | Jan Borysewicz podpisuje płyty. |
00:01:06:12 | Dziecko w wózku. Długa kolejka przed sklepem. |
00:01:11:19 | Sprzedaż gazet w kiosku. |
00:01:14:09 | Kolejka przed sklepem z alkoholami. |
00:01:16:21 | Wnętrze sklepu monopolowego. Sprzedaż wódki. |
00:01:27:08 | Szyld sklepu Wedla. Widoczny napis: „d. E. Wedel 22 LIPCA ZPC”. Kolejka do sklepu Wedla. |
00:01:38:16 | Tabliczka z napisem: „BRAK MIEJSC NA PARKINGU Wjazd na parking od ul. Rokitnickiej”. |
00:01:40:18 | Tabliczka z napisem: „GIEŁDA »SKRA« PARKING NIESTRZEŻONY PŁATNY”. |
00:01:42:14 | Samochody ciasno zaparkowane na parkingu. |
00:01:50:02 | Pobieranie opłat w kasie przed wejściem na „Skrę”. |
00:01:53:16 | Kłębiący się tłum na giełdzie. |
Poniedziałek. Zajechała ciężarówka. Oni rzucili toaletowy rarytas, my dowlekliśmy makulaturę. Przepychając się w kolejce, obliczaliśmy zużycie rolki na... hm... powiedzmy głowę statystycznego mieszkańca. Wtorek. Po latach handlowego nieurodzaju obrodziły pomarańcze. Wystaliśmy kilo, średnio po 15 minut za sztukę. Środa. Wystarcza już chleba, łakniemy igrzysk. Odstaliśmy swoje po płytę zespołu Lady Pank, którego członek obiecał złożyć autograf na okładce. Czwartek. Przyzwyczajamy dziecko do kolejkowego obyczaju. Czerwone wygrywa, mamy „Ekspresiaka”. Piątek. Dwie godziny w różnych sklepowych ogonkach. Zawiódł osiedlowy stacz półetatowy, ale tu poszło szybko. Kilku klientów nie zdążyło nawet wytrzeźwieć. Sobota, handlowa, więc wzięliśmy kurs na Wedel. Całe przedpołudnie rozpoznawaliśmy znajome twarze z bazaru. Niedziela. Czegoś nam wyraźnie brakuje i dręczy myśl, że dzień bez kolejki mógłby być dniem straconym. Chyżo ruszamy więc z rodziną na giełdę. I oddech ulgi, znowu jesteśmy wśród ludzi.