Dolina Renu. Żelazne płyty kanalizacyjne. Manifestanci na ulicy. Manifestujące kobiety z małymi dziećmi. Kobieta rozdaje ulotki.
00:00:01:00 | Plansza: „Z CAŁEGO ŚWIATA”. |
00:00:07:07 | Napis: „Nowe przestępstwo podżegaczy”, w tle rzeka Ren. |
00:00:14:16 | Szosa widziana przez okno pojazdu. |
00:00:23:12 | Studzienki kanalizacyjne. |
00:00:29:18 | Stalowe rury z materiałem wybuchowym. |
00:00:36:22 | Miasto i most na Renie. |
00:00:44:10 | Ludzie podczas manifestacji we Frankfurcie nad Menem. |
00:01:06:12 | Kobieta rozdaje ulotki. |
W pięknej dolinie Renu, u słynnej skały Lorelei, uwiecznionej w wierszu wielkiego niemieckiego poety Heinego, podżegacze wojenni przygotowywali w głębokiej tajemnicy nowe zbrodnicze dzieło. Tu, pod żelaznymi płytami, ukryto potężne ładunki wybuchowe. Wkładano je do wielkich stalowych gilz. Sztab amerykański postanowił wysadzić skały i mosty, zatamować bieg rzeki, zatopić miasta i wioski doliny Renu. Zgubić miliony ludzi dla stworzenia wodnego pasa strategicznego.
Przestępcze plany zostały zdemaskowane. We Frankfurcie nad Menem matki i dzieci, którym grozi zagłada, wyszły na ulice, aby zaprotestować przeciwko zbrodniczym zamiarom. Czujność obrońców pokoju krzyżuje plany podżegaczy wojennych.
Zdarzało się w latach stalinowskich, że PKF uprawiała propagandę na bardzo prymitywnym poziomie. Dowolny materiał zdjęciowy opatrywano komentarzem, którego najważniejsze tezy akcentował lektor. Z rzetelną informacją nie miało to nic wspólnego – liczyła się interpretacja zdarzeń. Pochodząca z wymiany zagranicznej relacja z Frankfurtu jest w istocie dowodem panujących w Niemczech Zachodnich swobód obywatelskich, umożliwiających społeczeństwu oprotestowywanie decyzji władz, co w komunistycznej Polsce było nie do pomyślenia. Władza w Warszawie swoje zamierzenia konsultowała z Moskwą, a nie z narodem, i pod tym względem mogłaby czerpać przykład z rozwiązań znad Renu. Tym bardziej dziwi przywołane w komentarzu widmo zagłady i zbrodni. Zimnowojenna agitacja miała jednak obowiązującą retorykę i kronika się jej trzymała – nie wyjaśniała widzom kim konkretnie byli „podżegacze” oraz przeciwstawieni im czujni „obrońcy pokoju”. (MKC)