Likwidowanie bimbrowni przez MO w Legionowie.
00:00:00:00 | Napis: "PRZYGOTOWANIA ŚWIĄTECZNE". |
00:00:04:14 | Milicjanci wchodzą do baraku. |
00:00:07:03 | Milicjanci rozmawiają z kobietą. |
00:00:15:18 | Aparatura do produkcji bimbru. |
00:00:25:06 | Beczka bimbru. |
00:00:27:22 | Mężczyzna bada zawartość butelek. |
00:00:39:20 | Milicjanci znajdują zakis. |
00:00:49:06 | Pies prowadzi milicjanta do stogu siana. |
00:00:52:16 | Beczki z zacierem ukryte w stogu. |
00:00:55:03 | Chłopiec rozmawia z członkiem komisji. |
00:01:01:06 | Kobieta tłumaczy się milicjantom. |
00:01:04:20 | Właścicielka bimbrowni płacze. |
00:01:07:00 | Urządzenia w bimbrowni. |
00:01:15:00 | Mężczyźni niszczą bimbrownię kilofami. |
00:01:19:15 | Bimber wycieka z beczek. |
W Legionowie pod Warszawą Milicja Obywatelska złożyła przedświąteczną wizytę pokątnym gorzelnikom. Obława spadła jak grom z jasnego nieba. Naiwne tłumaczenia nic nie pomogą. Bimber jest trucizną i za wyrób jego wędruje się do więzienia. Ale bimbrarzy nic to nie obchodzi, że tysiące ludzi utraciło już wzrok i życie. Do źle oczyszczonego alkoholu dodają jeszcze kwasu solnego i chlorku, podobno dla smaku. Nie oczyszczony alkohol ma składniki trujące zwane fuzlami. W brudnych beczkach fermentuje tak zwany zakis. Lecz tym razem bimbru na święta nie będzie. Pies policyjny wykrył w stogu słomy aż 4 beczki zacieru, a pod ziemią sto litrów gotowej produkcji. 14-letni malec złapany na gorącym uczynku był tylko najemnym wyrobnikiem. Płacono mu 300 złotych od 150 litrów.
Pani właścicielka rektyfikacji udaje teraz naiwną.
Prawdziwy czarny dzień trucicieli. W piwnicach, szopach, bunkrach leśnych i zamaskowanych lochach zniszczono tysiące litrów trującego samogonu. Bimber płynął strumieniami. Tak to niedobra milicja zepsuła amatorom łatwych zarobków przygotowania świąteczne. Za to niedoszli klienci będą zdrowi. Zabraknie w tym roku bimbru.