Wizyta w kawiarni „Lajkonik”. Bywalcy - m.in. Jerzy Sroczyński, Eryk Lipiński, Antoni Słonimski - i słynne ścienne malowidła. Goście przy stolikach.
00:00:00:00 | Napis: „Warszawski »Lajkonik«”. W tle figurka lajkonika stojąca w oknie. |
00:00:03:06 | Wnętrze kawiarni „Lajkonik”: przejście kamery z okna na sufit z napisem „Wycierać nogi” (autorstwa Tadeusza Gronowskiego) i odciskami podeszew. |
00:00:08:05 | Jerzy Srokowski (z fajką) siada przy stoliku. |
00:00:15:03 | Filiżanka z kawą pod ekspresem. |
00:00:17:11 | Jedno z malowideł ściennych: namalowana przez Jerzego Srokowskiego kelnerka z filiżankami w obu dłoniach. |
00:00:20:13 | Kelnerka podaje Jerzemu Srokowskiemu do stolika filiżankę z kawą. Grafik próbuje napoju. W tle inni goście kawiarni i rysunki na ścianie. |
00:00:29:05 | Malowidło ścienne: loża balkonowa namalowana przez Jerzego Zarubę, przedstawiająca m.in. Eryka Lipińskiego, Annę Gosławską-Lipińską, Henryka Tomaszewskiego, Wojciecha Fangora (najwyższy, schyla głowę pod sufitem), Irenę Kuczborską (wręcza Fangorowi krawat), Monikę Żeromską, Józefa Mroszczaka (z czasopismem), Tadeusza Gronowskiego (w krawacie i z chustką w butonierce) i Zbigniewa Mitznera (na końcu, upuszcza filiżankę z kawą). |
00:00:38:21 | Eryk Lipiński przy stoliku ze znajomymi, po jego prawej Henryka Dębecka. Z tyłu na ścianie pokój w perspektywie namalowany przez Zofię Mroszczak. |
00:00:45:19 | Malowidło ścienne przedstawiające Neptuna pędzla Jerzego Flisaka. Po prawej widać fragment innego z Łukiem Triumfalnym, Wieżą Eiffla i komentarzem „I w Paryżu nie każdej dobrze jest w negliżu”. |
00:00:49:06 | Malowidło ścienne Stanisława Łuckiewicza z napisem „Życie głębokie”. |
00:00:52:14 | Filiżanka kawy pod ekspresem. |
00:00:54:24 | Goście kawiarni przy stolikach, kelnerka do jednego z nich przynosi kawę. Obok przy stoliku rozmawiają Irena Kuczborska i Antoni Słonimski. |
00:01:04:04 | Malowidło ścienne pędzla Ignacego Witza: muza (Erato z lirą) całująca w czoło mężczyznę siedzącego z książką i filiżanką kawy. |
00:01:10:23 | Irena Kuczborska rozmawia z Antonim Słonimskim - za nimi na ścianie namalowana przez nią, wzorowana na Kalinie Jędrusik warszawska syrenka z kawą i koniakiem. |
00:01:20:10 | Namalowany na ścianie przez Zbigniewa Lengrena profesor Filutek z parasolem i w kobiecym towarzystwie. |
00:01:26:19 | Kelnerka nalewa kawę z ekspresu. |
00:01:28:18 | Marek Rudnicki w rozmowie z kobietą. W tle, na ścianie, fragment portretu Antoniego Słonimskiego w dorożce nr 13. |
00:01:32:08 | Goście przy stolikach. |
00:01:36:17 | Jerzy Srokowski przeciskający się między stolikami. |
00:01:42:07 | Jerzy Srokowski przechodzący koło ściany z rysunkiem (prawdopodobnie autorstwa Tomka Kuczborskiego, syna Ireny) i strzałką wskazującą „Wypisoir vis-a-vis”. |
00:01:46:23 | Obraz siusiającego psa podpisany „Lejek -Piesek”. |
Warszawski „Lajkonik” to malutka kawiarenka słynna z tłoku i dobrej kawy. Od wielu lat „Lajkonik” był ulubionym miejscem spotkań plastyków, architektów i literatów. Przy okazji remontu malarze i graficy postanowili ozdobić i powiększyć swoją kawiarenkę. Na jednej ze ścian powstała loża balkonowa, w której zasiedli stali bywalcy. Po przeciwnej stronie, ponad ożywionym Erykiem Lipińskim - perspektywa nowego pokoju. Antoni Słonimski pije kawę pod Aniołem Poezji, który całuje swego wybrańca. Dziełem Ireny Kuczborskiej jest pełna wdzięku i niedbałości syrenka. Przywędrował do „Lajkonika” profesor Filutek. Lokal ma w bliskim sąsiedztwie wszelkie wygody.
„Lajkonik” to jedna z legendarnych warszawskich kawiarni, swoją historią sięgająca drugiej połowy XIX wieku, kiedy powstała tu cukiernia. W latach 1885-1919 od nazwiska właściciela, Mücke, nazywała się „U Mika” i była miejscem spotkań artystów – literatów, malarzy – którzy zainicjowali tradycję pokrywania ścian rysunkami i karykaturami. Po II wojnie światowej, w 1947 roku powstała tu mała kawiarenka, przyciągająca członków mieszczącej się po sąsiedzku redakcji „Szpilek” oraz artystów różnych dziedzin. Nazwa „Lajkonik” wzięła się ponoć od kształtu kinkietów lamp oświetlających nieliczne, ale zawsze zajęte stoliki. „Ciasnota, bezpośrednie wpadanie do środka z ulicy i niskie stołeczki, na których siedziało się jak w kuchni u sąsiadów stwarzały tu niezwykle gadatliwą atmosferę, nic więc dziwnego, że »Lajkonik« był najpotężniejszą w Warszawie kuźnią plotek” – pisał w „Złym” Leopold Tyrmand.
W 1954 roku kawiarnię upaństwowiono i przemianowano na „Krakowiankę” – protesty stałych bywalców, wśród których były osoby prominentne, sprawiły jednak, że tylko na chwilę. Wtedy też lokal wyremontowano, a na ścianach pojawiły się słynne malowidła autorstwa stałych bywalców „Lajkonika”. W jednej z wersji była to spontaniczna akcja artystów, w innej inicjatorką była ówczesna szefowa Warszawskich Zakładów Gastronomicznych Henryka Dębecka, która zachęciła bywających tu malarzy i grafików, by nawiązać do wizualnej tradycji miejsca. Prace trwały kilka wieczorów, a jej efektem było pokrycie zabawnymi rysunkami, karykaturami, dowcipnymi komentarzami niemal wszystkich ścian, co czyniło z „Lajkonika” warszawską „Jamę Michalikową”. W materiale PKF pojawiają się te najsłynniejsze malowidła, jak loża balkonowa ze stałymi bywalcami czy syrenka warszawska. niektóre tylko we fragmencie, np. ów francuski motyw (Łuk Triumfalny, Wieża Eiffla) tworzył większą całość z portretem Jerzego Hryniewieckiego patrzącego na zmysłową kobietę w czerwonej bieliźnie i szpilkach, pochyloną nad owymi budowlami i malującą usta. Ktoś dopisał komentarz: „I w Paryżu nie każdej dobrze jest w negliżu”. Swój ślad na ścianach zostawili tacy artyści, jak Eryk Lipiński, Anna Gosławska-Lipińska (Ha-Ga), Irena Kuczborska, Jerzy Zaruba, Jerzy Srokowski, Henryk Tomaszewski, Aleksander Kobzdej czy Tadeusz Gronowski. Bywali tutaj – obok pojawiającego się w kronice Antoniego Słonimskiego – Otto Axer, Kazimierz Rudzki, Paweł Hertz czy profesor Stanisław Lorentz, również sportretowany z „Damą z gronostajem” (której nie chciał oddać) pod pachą. Najtłoczniej bywało ponoć w piątki, gdy w „Szpilkach” wypłacano honoraria.
Kolejne dekady okazały się dla „Lajkonika” mniej łaskawe, kawiarnia podupadła, a goście przenieśli się do innych, choćby – jak Słonimski – do popularnej „U Marca”. Wskutek kolejnego remontu zburzono jedną ze ścian, tracąc malowidła. Jako kawiarnia „Lajkonik” przetrwał do początku XXI wieku, kiedy kolejny właściciel, przerabiając lokal na sklep, zniszczył część fresków, a pozostałe – po tym, jak zaalarmowany wojewódzki konserwator zabytków wpisał je do rejestru zabytków – zakrył płytami gipsowymi. Nowy najemca – popularna sieć kawiarni – przejmując w 2011 roku „Lajkonika” płyty usunął, a malowidła poddał konserwacji przeprowadzonej przez specjalistów z ASP, przywracając kawiarni część dawnego uroku. (KDW)