Załadunek rur do samolotów transportowych An-26. Wyładunek rur. Samolot pasażerski An-24 na płycie Okęcia. Samolot w trakcie lotu.
00:00:00:00 | Napis: „Rodzina An-ów”. W tle składowisko rur. |
00:00:02:17 | Załadunek rur do samolotów transportowych An-26 za pomocą tylnej rampy. |
00:00:19:14 | Startujący samolot z ładunkiem. |
00:00:28:07 | Kołujące samoloty. Wyładunek rur z samolotu za pomocą ciągnika gąsienicowego. |
00:00:38:09 | Samoloty An-24 na płycie lotniska Okęcie. Samolot NRD-owskiej linii Interflug na płycie lotniska Okęcie, w tle napis „WARSZAWA” oraz samolot Vickers Viscount w barwach LOT. |
00:00:45:05 | Pasażerowie wchodzący na pokład samolotu. Zbliżenie kół. |
00:00:51:16 | Wnętrze samolotu: kabina pilotów. Kabina pasażerska. |
00:00:56:19 | Samolot w trakcie lotu. |
I tu również rury: budowniczowie magistrali naftowej do Omska, zagrożeni wiosennymi roztopami, wezwali na pomoc lotników. W ładowni największego samolotu typu An mieści się cała przyczepa dłużycowa. W ciągu kilku dni eskadra samolotów przewiozła rury długości 50 kilometrów. Od razu z lądowiska można jechać na miejsce montażu. Inny typ An-ów, komunikacyjna „24-ka" weszła do regularnej służby na polskich liniach lotniczych. Obsługuje krótsze trasy zagraniczne i niektóre krajowe, zastępując wysłużonego Iła-14. Piloci przeszli wyszkolenie specjalistyczne w Związku Radzieckim. Dla pasażerów większa wygoda i szybkość podróżowania.
Przez ćwierć wieku, do roku 1991, samoloty AN-24 stanowiły trzon krajowej floty w lotnictwie cywilnym, obsługując trasy polskie i część europejskich. Zbudowane z zakładach Antonowa na Ukrainie, należały do parku maszyn wielu różnych typów wykorzystywanych w krajach socjalistycznych i na rynkach Trzeciego Świata. Były wytrzymałe, proste w eksploatacji, lecz paliwożerne. Wojsko Polskie wykorzystywało transportowy model An-26, którego kilkudziesięcioletnie egzemplarze nadal wykonują loty cargo dla prywatnych przewoźników. Do rodziny Antonowów należy również An-225 Mirja, największy samolot świata, zbudowany w jednym egzemplarzu, który do dziś wynajmowany jest przez ukraińskiego operatora do przewozu ładunków szczególnie dużych i ciężkich.
W Polskich Liniach Lotniczych LOT model An-24 zapisał się trzema katastrofami: m.in. w roku 1969 samolot z Krakowa z 53 osobami na pokładzie rozbił się na stokach Policy, co jest upamiętnione tablicą stojącą u podnóża góry w Zawoi. Z kolei w latach 80. maszyny An-24 kilkakrotnie były uprowadzane na berlińskie lotnisko Tempelhoff przez pasażerów chcących za wszelką cenę wyemigrować na Zachód z kraju ogarniętego kryzysem ekonomicznym. W rezultacie tych zdarzeń wprowadzono praktykę każdorazowego zabierania na pokład samolotów Lot-u nieumundurowanych funkcjonariuszy bezpieczeństwa mogących obezwładnić porywaczy. (Marek Kosma Cieśliński)