Po zdobyciu nagrody na festiwalu w Opolu Mariola Brońska kłóci się z narzeczonym, kompozytorem Piotrem Wójcikiem, i wyjeżdża na występy do Paryża. Na miejscu okazuje się, że jej impresario Drybek jest oszustem. W Paryżu Mariola spotyka Piotra. Nie chcąc przyznać się do porażki, opowiada mu zmyśloną historię swoich sukcesów i przyjaźni z wielką gwiazdą Suzanne Blanche. Piotr początkowo jej wierzy i dopiero, kiedy ogląda jej występ w nocnym lokalu, przekonuje się, jak wygląda „kariera” jego narzeczonej...
Mariola Brońska zdobywa nagrodę publiczności na festiwalu piosenki w Opolu. Z kompozytorem Piotrem Wójcikiem, który jest także jej narzeczonym, wraca samochodem do Warszawy. Para się kłóci. Mariola wychodzi z samochodu i kontynuuje podróż autostopem.
Podwozi ją Drybek, podający się za impresaria. Drybek proponuje jej karierę w Paryżu, przekonuje, że może stać się tak znana, jak Suzanne Blanche vel Zuzia Białko - potrzebny jest jej tylko impresario. Mariola nie zamierza rzucać studiów i odmawia.
Piotr próbuje się z nią pogodzić. Stara się ją przekonać, że Drybek to podejrzany typ. To sprawia, że Mariola – dla przekory – postanawia pojechać z Drybkiem do Paryża. Nawet podczas pożegnania kochankowie się kłócą.
W Paryżu Mariola występuje w Semiramidzie przed właściwymi występami rewiowymi. Nie zostaje zauważona. Co gorsza, dyrektor nie przedłuża z nią kontraktu. Drybek też nie wzbudził w nim zaufania. Mariola blefuje, że teraz pomaga jej Cox. Nie wie, że sławny impresario stoi właśnie za jej plecami.
Pani Michaud, właścicielka pensjonatu, robi Marioli awanturę, że ta gotuje w pokoju. Na szczęście szarmancki Drybek łagodzi konflikt. Maryla nie ma pracy i kończą się jej pieniądze, rezygnuje więc z usług mało użytecznego impresaria.
Próbuje szczęścia na własną rękę. W Mascotte trwają eliminacje na wyjazd do Nowego Jorku. Okazuje się jednak, że poszukują striptizerek, nie piosenkarek. Mariola wybiega na ulicę i wpada… wprost na Piotra, który przyjechał do Paryża na stypendium Ministerstwa Kultury. Marioli trudno jest przyznać się do niepowodzenia, brnie w kłamstwa. Mówi, że zaprzyjaźniła się z Suzanne Blanche i u niej mieszka. Piotr jest pod wrażeniem. Mariola odnajduje artystkę i w imię kobiecej solidarności prosi ją o pomoc.
Następnego dnia, idąc do Suzanne, Mariola spotyka w windzie Coxa. Rozmawia z nim nadal nieświadoma jego tożsamości. Mariola zaprosiła Piotra do Suzanne na śniadanie. Obie kobiety podtrzymują przed nim fikcję wielkiej kariery Marioli.
Mariola idzie z Piotrem na pożegnalny obiad do drogiej restauracji. Mówi mu, że wyjeżdża. Pod pretekstem wykonania telefonu oddala się, by zastawić zegarek. Tymczasem Cox – zaintrygowany dziewczyną – wypytuje o nią Piotra, lecz ten go zbywa. Mariola jest zła na narzeczonego. Znowu się kłócą. Piotr odchodzi, ona zostaje przy stole zastawionym homarami.
Następnego dnia Piotr przychodzi do Suzanne, by przeprosić Mariolę. Nie zastaje narzeczonej, ale artystka proponuje mu, aby skomponował coś dla niej. Para zaczyna ze sobą romansować.
Koncert Suzanne. Mariola prosi Drybka, by dostarczył Piotrowi karteczkę. Występ okazuje się sukcesem, ale tuż po nim Piotr odjeżdża taksówką z artystką. Mariola jest załamana.
Drybek umówił się podczas koncertu z Coxem. Składa mu ofertę współpracy, którą Cox odrzuca.
Mariola postanawia wrócić do Polski, lecz nie stać jej na bilet. Dzwoni do Suzanne. Odbiera Piotr, więc Mariola odkłada słuchawkę. Pozostaje jej przenieść się na poddasze pensjonatu w oczekiwaniu na zmianę losu.
Piotr odnosi sukcesy jako kompozytor. Wydaje kolację dla Suzanne i Coxa. Ciągle tęskni za narzeczoną, co wzbudza zazdrość Suzanne. Pod koniec wieczoru towarzystwo przenosi się do egzotycznego lokalu, w którym występują striptizerki. Wśród nich Piotr dostrzega Mariolę. Rozczarowany wybiega. Suzanne tymczasem zarzuca sieć intrygi.
Po występie Piotr i Mariola spotykają się na ulicy. Wypominają sobie wszystko, a potem przebaczają. Piotr spędza noc u niej w pensjonacie.
Rankiem Cox zaprasza ich oboje na przesłuchanie. Zgodnie z życzeniem Suzanne, Cox składa obojgu propozycję – dla Marioli ma pracę w Nowym Jorku, dla niego - przy nagraniu płyty artystki. Znów dochodzą do głosu ambicje. Narzeczeni po raz kolejny się kłócą. Tym razem ostateczne rozstanie jest blisko. Piotr i Mariola odnajdują się jednak na pokładzie samolotu… lecącego do Warszawy. (JU)
„Jak wiadomo – każde widowisko muzyczne, także i filmowe – polega na współdziałaniu akcji dramatycznej z muzyką. Reguła ta jest znana i respektowana od dawna, już od kilku stuleci, zaś odstępstwa od niej przynoszą na ogół rezultaty żałosne, czego przykładem może być właśnie »Przygoda z piosenką«. W filmie tym jest dwanaście piosenek, dość zresztą różnorodnych: wesołych, lirycznych, pompatycznych i melodramatycznych. Wykonywanych także w sposób różnorodny: kameralny, półkameralny i koncertowy – z estrady opolskiego festiwalu albo w monumentalnych scenach à la music-hall de Paris. Są tu również przeboje od dawna już upowszechnione za pośrednictwem płyt, radia i telewizji. Oprócz piosenek jest także kilka scen tanecznych, odgrywających rolę przerywników. Schemat jest więc taki: trochę akcji – piosenka, trochę akcji – taniec itd… Ani piosenka, ani taniec nie posuwają akcji naprzód, a zatem trudno film nazwać komedią muzyczną. Czym więc jest »Przygoda z piosenką«? Otóż film ten jest opowiastką o perypetiach młodej piosenkarki, która wprost z Opola wyrusza do Paryża i tam – jak nietrudno odgadnąć – przeżywa pasmo rozczarowań, upokorzeń i udręk, by ostatecznie w pogodnym nastroju powrócić do kraju. Morał płynący z tych przygód jest równie naiwny i bzdurny, jak sama fabuła. Być może, stanowi ona tylko pretekst dla numerów muzycznych, ale niewykluczona jest także możliwość odwrotna. Trudno ustalić. A Paryż? Paryż tylko w części został sfabrykowany w wytwórni i na ulicach w Łodzi. Poza tym – autentyk: Pola Elizejskie, Luwr, Katedra Notre Dame wraz z pobliskimi mostami na Sekwanie i rzecz jasna – dzielnica, od której stronią paryżanie, a o której rzekomo marzą wszyscy w naszym kraju – plac Pigalle. Który Paryż jest ciekawszy? Odpowiedzieć niełatwo. Ten łódzki jest podretuszowany wzruszająco naiwnie; ten prawdziwy, to po prostu zbiór widoczków ogranych nie tylko w kinie, ale przede wszystkim – na pocztówkach. Finałowa scena taneczna w paryskim plenerze przywodzi na myśl »Amerykanina w Paryżu«, a to porównanie niestety wypada druzgocąco dla rodzimego musicalu. Amerykańskim widowiskom muzycznym dorównać oczywiście nie możemy. Zresztą nie tylko my. Ale inni nie próbują naśladować Amerykanów. Francuzi (»Parasolki z Cherbourga«, »Panienki z Rochefort«) albo Czesi (»Starcy na chmielu«, »Gdyby tysiąc klarnetów…«) szukają innych rozwiązań, na miarę własnych możliwości. Wspomniane filmy mogą nam się podobać lub nie, ale nie możemy im przecież odmówić artystycznych ambicji, których na próżno by szukać w »Przygodzie z piosenką«. Czym więc jest »Przygoda z piosenką«? Jest zlepkiem różnych pomysłów, na ogół w złym guście, błahą opowiastką ozdobioną gagami z lamusa oraz piosenkami i tańcami. Przykro o tym pisać, ale też przykro film oglądać”.
Janusz Zaremba, „Z przeceny”, „Ekran”, 1969, nr 27.
Pierwowzór filmu, czyli operetka „Miss Polonia”, powstał na fali ogromnego zainteresowania publiczności wyborami Miss Polonia, wznowionymi w 1957 roku po dwudziestoletniej przerwie.