Daleko i coraz bliżej

Zapachniało latem i nadzieją na słońce nad Morzem Czarnym. Pojedzie nas tam znowu kilkaset tysięcy. Z plażowych grajdołków popatrzymy na Bułgarię własnymi oczami. Temu niewielkiemu dziewięciomilionowemu krajowi, o którym przed wojną mówiono, że jest nędzarzem Europy, wystarczyło ledwie czterdziestu lat, by mocno stanął na nogach i uparcie szukał drogi do nowoczesności. Dziś Bułgaria jest uznanym w świecie eksporterem techniki komputerowej. Wysoką markę ma elektronika i elektrotechnika. Teraz przyszedł czas na nową specjalizację ‒ automatykę. Pewnie i z nią sobie poradzą, tak jak poradzili sobie z produkcją ciężarówek, elektrycznych transporterów, sody kaustycznej, z wydobywaniem i przetwarzaniem miedzi oraz wieloma innymi gospodarczymi problemami. Nie oczekują cudów, stawiają na wiedzę, uniknęli kryzysów i cierpliwie podnoszą poprzeczkę. Podobnie jak i my uważają, że razem łatwiej. Goszczący w Polsce bułgarski przywódca Todor Żiwkow rozmawiał z generałem Jaruzelskim o wspólnej działalności naukowej i technicznej, o kooperacji i specjalizacji. Rządy obu krajów podpisały stosowne porozumienie. Bułgarskim i polskim przedsiębiorstwom będzie teraz dużo łatwiej współpracować bezpośrednio, bez centralnych uzgodnień i zarządzeń. Nie ma też żadnych barier i granic dla handlu, zwłaszcza towarami rynkowymi. No i nie ma przeszkód dla turystów. Będzie nas nad Morzem Czarnym coraz więcej.