Ruch uliczny w Warszawie. Artykuł w angielskim tygodniku emigracyjnym "Wiadomości" na temat Warszawy. Ruch uliczny. Krakowskie Przedmieście. Trasa W-Z. Mariensztat. Zaniedbane kamienice. Osiedle MDM. Mieszkańcy Warszawy.
00:00:02:03 | Napis: "Mr. Welsh odkrywa Warszawę". W tle budowa Pałacu Kultury i Nauki. |
00:00:11:02 | Ruch uliczny w Warszawie. |
00:00:18:05 | Jeden z numerów tygodnika "Wiadomości". |
00:00:38:10 | Ruch uliczny na Nowym Świecie. |
00:00:41:03 | Stanowisko dla milicjanta przy sygnalizacji świetlnej. |
00:00:52:05 | Kobieta siedzi z psem na balkonie. Dziecko podlewa kwiatki na balkonie. |
00:01:13:03 | Na przystanek podjeżdża autobus z pasażerami uwieszonymi do pojazdu. |
00:01:28:20 | Pomnik A. Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu. |
00:01:40:03 | Budynek Dziekanki. |
00:02:00:08 | Ludzie wsiadają do tramwaju na trasie W-Z. |
00:02:19:06 | Mariensztat. |
00:02:48:06 | Stare kamienice. |
00:03:23:11 | Mieszkańcy w dzielnicy MDM. |
Mister Welsh przyjechał z Anglii. Przez 18 miesięcy studiował życie naszej stolicy, po czym napisał o swych wrażeniach do tygodnika "Wiadomości" wydawanego przez londyńskich czcicieli "białego konia". Oto numer "Wiadomości" z 1 marca 1953 roku. Posłuchajmy, co pisze Mister Welsh o swoich przechadzkach po Warszawie. "Kiedy po raz pierwszy przechodziłem przez Nowy Świat, nie mogłem pojąć skąd ta pustka. Nie było widać nikogo poza członkiem Milicji Obywatelskiej z karabinem maszynowym i małą taksówką, która powoli jak chrabąszcz pełzła pod szeregiem latarń. Później zrozumiałem, że na Nowym Świecie nikt już nie mieszka, i że ta ulica prowadzi donikąd." Tak, tak, na Nowym Świecie nikt nie mieszka i ulica ta prowadzi donikąd. "Na rogu Królewskiej - pisze Mister Welsh - stał pusty autobus nr 58." Idąc ulicą, która prowadzi donikąd zawędrował nasz podróżnik na Krakowskie Przedmieście. "Na skwerze ciemny pomnik Mickiewicza, za nim Dziekanka. Widziałem, jak wychodzili z niej parami młodzi księża o bladych, zamkniętych twarzach." Tak, tak, młodzi księża o bladych, zamkniętych twarzach. Przechadzka trwa. A oto dalsze rewelacje. "Tramwaj numer 30 przejechał z hałasem przez trasę W-Z. W kącie siedział rozwalony student, najwyraźniej pijany, poza nim innych pasażerów nie było. Do Mariensztatu schodzi się wąską dróżką. Jest on rozległym placem o dwupiętrowych kamienicach dokoła, w których podobno przydzielono mieszkania części robotników." Podobno, Mister Welsh. "Przypominam sobie - pisze Mister Welsh - pewną młodą kobietę z bardzo dobrego domu. Opowiadała mi nieraz o tych wesołych czasach, o starych służących, o pokoju, po którym jeździła z bratem na rowerze. Kobieta ta nienawidzi MDM, chociaż mieszka tam razem z mężem." Nic dziwnego, ta kobieta marzy zapewne o przedwojennych czynszowych kamienicach, o studziennych podwórzach, o suterynach, w których dzieci robotnicze chorowały na gruźlicę. Tak, ta kobieta nienawidzi nowej Warszawy, nienawidzi szerokich ulic, pięknych sklepów i jasnych domów. Tak chce pan Welsh, tak chcą londyńskie "Wiadomości", dobre czy złe ale zawsze prawdziwe, tak chce emigrancka banda. Szczęśliwych, pijackich marzeń, czciciele "białego konia"! Kpią sobie z was warszawskie kobiety. Kpi sobie z was nowa Warszawa, której nie uda wam się ani zohydzić, ani zniszczyć, ani zobaczyć!