Tygodnik "Odrodzenie". Tadeusz Breza siedzi przy stole. Literaci siedzą przy stołach. Pisarz przyjmuje gratulacje. Tadeusz Breza przemawia.
00:00:00:00 | Strona tygodnika "Odrodzenie". Nagłówek: "Nagrodę »Odrodzenia« za najwybitniejszy tom prozy polskiej wydany po 1 września 1939 r. otrzymał TADEUSZ BREZA za powieść »Mury Jerycha«". Zdjęcie Tadeusza Brezy. |
00:00:07:02 | Tadeusz Breza przy stole. |
00:00:13:07 | Sala. Bankiet. Kilka stołów. Wielu mężczyzn. W dali Breza. |
00:00:18:22 | Kuryluk i inni literaci. |
00:00:23:09 | Gratulacje. Podziękowania. |
00:00:31:20 | Młoda kobieta wręcza Brezie kwiaty. Po lewej stronie Brezy Maria Dąbrowska. |
00:00:45:12 | Tadeusz Breza przemawia. |
00:00:50:12 | Literaci przy stole. |
00:00:53:15 | Tadeusz Breza przemawia. |
00:01:01:21 | Sala. Portrety gości. |
00:01:14:18 | Tadeusz Breza - "ostatnie słowo nagrodzonego". |
00:01:47:18 | Oklaski. |
Nagroda literacka "Odrodzenia" za najwybitniejszy tom prozy polskiej po 1 września 1939 roku przypadła Tadeuszowi Brezie. Decyzję tę powzięło jury w składzie: Maria Dąbrowska, Kazimierz Czachowski, Julian Krzyżanowski, Wacław Kubacki, Karol Kuryluk, Stanisław Łempicki i Kazimierz Wyka. Breza otrzymał nagrodę za powieść "Mury Jerycha", która dopiero niedawno ukazała się na półkach księgarskich. Posłuchajmy, co opowiada o sobie nagrodzony autor [przemówienie Tadeusza Brezy]: "[...] składał bieg mego życia literackiego, że nigdy nie mogłem mieć pewności, czy wstąpiłem na drogę należytą. Tym więcej, że przed wstąpieniem na tę drogę literacką próbowałem dróg różnych, dość odmiennych od literatury. Napisałem pracę filozoficzną z teorii poznania, która jest czasami wspominana na seminariach filozoficznych; byłem w klasztorze Benedyktynów, liznąłem pierwszych święceń, ale rozstałem się z tą myślą, względnie ta myśl się rozstała ze mną. Potem byłem też attaché dyplomatycznym ambasady polskiej za granicą, w Londynie, ale zawróciłem z tych dróg, uparcie dążąc do literatury i wtenczas napisałem [...]" [brak dalszego tekstu]. Przemówienie swoje nazwał laureat dowcipnie "ostatnim słowem nagrodzonego".